Mecz, który trzymał w napięciu do samego końca. Drużyna Łukasza Fabiańskiego zawiodła

Mecz, który trzymał w napięciu do samego końca. Drużyna Łukasza Fabiańskiego zawiodła

Munir El Haddadi, piłkarz Sevilli
Munir El Haddadi, piłkarz Sevilli Źródło: Newspix.pl / Antonio Pozo / PRESSINPHOTO
Sevilla oraz West Ham zmierzyli się w jednym z ciekawszych meczów 1/8 finału Ligi Europy. Spotkanie obfitowało w akcje, przy których trudno było nie poderwać się w emocjach. Ostatecznie drużyna Łukasza Fabiańskiego uległa ekipie z Hiszpanii. On sam jednak w tym starciu nie zagrał.

W pierwszym meczu kolejnej fazy Ligi Europy zagrały ze sobą Sevilla i West Ham. Spotkanie obfitowało w emocjonujące akcje, choć zawodnicy obu zespołów długo nie potrafili postawić kropki nad „i”.

Nikola Vlasić najgroźniejszym piłkarzem West Hamu

Niebywale dogodnej sytuacji nie wykorzystał West Ham w 11. minucie spotkania. Bono miał duże szczęście, że Vlasić nie przyłożył się w ogóle do uderzenia głową. Chorwat stał w odległości kilku metrów od bramki, nie pilnował go żaden rywal, a mimo wszystko strzelił prosto w golkipera.

Ta akcja poniekąd rozpoczęła wymianę ciosów między obiema drużynami, które co parę minut stwarzały sobie groźne okazje. Wciąż jednak brakowało dobrego wykończenia – na przykład, gdy Torres uderzał z woleja z kilkunastu metrów, albo kiedy minimalnie niecelny strzał oddał Munir. Ciepło ze strachu zrobiło się Sevilli też w momencie kolejnego uderzenia Vlasicia, które Bono obronił koniuszkami palców.

Wymiana ciosów w drugiej połowie. Znakomity wolej Munira

Tuż po wznowieniu gry Młoty znów odważnie ruszyły do ataku, a golkiper Los Nervionenses musiał popisać się refleksem, gdy z dystansu huknął Soucek. Z kolei Areola zachował się znakomicie po uderzeniu głową En-Nesyriego kilka minut później.

W końcu jednak po godzinie gry obejrzeliśmy bramkę. Padła ona po stałym fragmencie, a konkretnie po rzucie rożnym. Obrońcy The Irons zupełnie zapomnieli o czekającym na skraju pola karnego Munirze, a ten zdobył bramkę za sprawą idealnego woleja. Kilka minut później francuski golkiper mógł tylko oprowadzić piłkę wzrokiem po uderzeniu Corony. Meksykanin jednak pomylił się o kilka centymetrów. Minimalnie pomylił się również Ocampos po jednej z kontr.

Z kolei ofiarna interwencja Navasa, która o niemal zakończyła się kontuzją, sprawiła, że Lanzini nie doprowadził do remisu. Hiszpan rzucił się pod nogi Argentyńczyka, a ten przypadkowo nadepnął go po oddaniu strzału.

Czytaj też:
Wychowała go Barcelona, grał w Liverpoolu, a teraz trafił do Ekstraklasy. Ciekawy transfer