Remis w ostatnich sekundach. Juventus z ulgą przed rewanżem w Lidze Europy

Remis w ostatnich sekundach. Juventus z ulgą przed rewanżem w Lidze Europy

Piłkarze Juventusu i Sevilli
Piłkarze Juventusu i Sevilli Źródło:PAP/EPA / Alessandro Di Marco
Starcie Juventusu z Sevillą zapowiadało się jako starcie wyjadacza Ligi Mistrzów z kolekcjonerem pucharów Ligi Europy. Jako że obie ekipy mierzyły się właśnie w tych rozgrywkach, można było spodziewać się wielkiego show. Spektakl oglądaliśmy raczej w pierwszej połowie. Przed rewanżem sprawa awansu pozostaje niepewna.

Obie ekipy spotkały się ze sobą po raz pierwszy od 6,5 roku. W Lidze Mistrzów wówczas lepszy był Juventus, któremu obecnie towarzyszą kłopoty związane z możliwością powrotu kary punktowej w Serie A. Tym razem jednak padł remis. Na Allianz Stadium Włosi wyrównali na 1:1 w 97. minucie meczu, czym uciekli spod topora.

Sevilla zaskoczyła Juventus

Początek spotkania minął pod znakiem minimalnie większego posiadania piłki gospodarzy. Próby skonstruowania groźnej akcji bramkowej nie przyniosły oczekiwanego skutku. Pierwsza poważna sytuacja padła w 11 minucie. Juventus wyszedł z szybką kontrą. Niemal połowa składu ruszyła w kierunku bramki Bono. Piłkę dostał Filip Kostić i za szesnastki oddał strzał. Piłka jednak minęła bramkę Sevilli. Chwilę później nieoczekiwanie musiał interweniować Wojciech Szczęsny, gdy Lucas Campos wygrał pojedynek z Danilo i uderzył piłkę głową. W 18 minucie kolejną świetną okazję miał Juventus. Angel Di Maria zagrał piękną, daleką piłkę do Dusana Vlahovicia, ten wyszedł na bezpośredni pojedynek z Bono, lecz po chwili sędzia odgwizdał spalonego. Kilkanaście sekund później, sędzia nie przerwał gry, gdy Serb znów znalazł się w świetnej okazji. Źle trafił w piłkę, do czego zmusił go dobrze dysponowany Marokańczyk.

Pierwsi na prowadzenie wyszli jednak goście. W 26 minucie trzech piłkarzy Sevilli wyszło z kontrą przeciwko dwóm obrońcom Juventusu. Piłkę w polu karnym dostał Youssef En-Nesyri i ze środka uderzył celnie piłkę obok Szczęsnego. Zawodnicy Massimiliano Allegriego ruszyli z odrobieniem straty, ale w ich akcjach najczęściej brakowało odpowiedniego wykończenia. Z kolei Sevilla co rusz konstruowała miłe dla oka akcje między innymi za sprawą Bryana Gila. W 40 minucie polski bramkarz musiał interweniował po mocnym strzale zza pola karnego przez Ivana Rakiticia. Sevilla biegała jak szalona, a Juventus co najwyżej przeszkadzał, gdy udało się im się przerywać podania. Włoski zespół nie potrafił wykonać składnej akcji i na przerwę schodził ze stratą jednej bramki i gwizdami kibiców.

Nudna gra w drugiej połowie

Druga połowa rozpoczęła się znacznie spokojniej niż kończyła się pierwsza odsłona. Allegri wprowadził na boisko Federico Chiesę i Samuela Iling-Juniora. Ten drugi w 56. minucie popisał się świetną indywidualną akcją. Okiwał jednego z obrońców Sevilli i wbiegł w pole karne. Nie znalazł jednak kolegów na czystej pozycji i jego podanie do napastnika Juventusu zostało przerwane przez przeciwników. Kilka minut później ponownie bramce Bono zagroził Iling-Junior, lecz bramkarz Sevilli przytomnie interweniował.

W dalszej części połowy ograliśmy brudną i nieskładną grę, kompletnie nieprzypominającą do obrazu z pierwszej połowy. Częste przerwy oraz faule działały na korzyść Sevilli, która starała się podtrzymać jednobramkowe prowadzenie. Juventus w ogóle nie potrafił oddać celnego strzału. Nie pomógł także Arkadiusz Milik, który pojawił się na boisku w 61. minucie. Nudna gra działała na korzyść Hiszpanów, którzy już witali się ze zwycięstwem, gdy w ostatniej akcji meczu, w 97. minucie po rzucie rożnym bramkę zdobył Federico Gatti. Juventus cieszył się z remisu 1:1, a Sevilla długo nie dowierzała.

Otwarty awans przed rewanżem

Przed rewanżem na Estadio Ramon Sanchez Pizjuan Sevilla może czuć się rozczarowana. W poprzednich fazach obecnej Ligi Europy Hiszpanie pewnie triumfowali na własnym boisku. Juventus 18 maja stanie za to przed trudnym wyzwaniem, choć bramką na koniec meczu zrzucił z siebie wielki ciężar.

Czytaj też:
Były młodzieżowy reprezentant chciał grać przeciwko Polsce. Nie dostał paszportu
Czytaj też:
Od tych nazwisk może zawrócić się w głowie. Real Madryt buduje „Galacticos 2.0”