Raków zażegnał europejski kryzys. Sporting powstrzymany w Sosnowcu

Raków zażegnał europejski kryzys. Sporting powstrzymany w Sosnowcu

Fran Tudor i Ricardo Esgaio
Fran Tudor i Ricardo Esgaio Źródło:PAP / Zbigniew Meissner
Raków Częstochowa zremisował ze Sportingiem CP 1:1 w ramach fazy grupowej Ligi Europy. Gole zdobywali Fabian Piasecki i Sebastian Coates. Od siódmej minuty meczu gospodarze grali z przewagą jednego zawodnika.

Raków Częstochowa przegrał pierwsze dwa spotkania w ramach fazy grupowej Ligi Europy. Podopieczni Dawida Szwargi musieli uznać wyższość Atalanty (0:2) oraz Sturmu Graz (0:1) i są na ostatnim miejscu grupy D. Z kolei Sporting Lizbona zwyciężył pojedynek z austriacką drużyną 2:1 oraz przegrali 1:2 z włoską ekipą. Teraz do kompletu dopisali sobie remis w Sosnowcu.

Szybka czerwona kartka i gol dla Sportingu

Zawodnicy Sportingu nałożyli wysoki pressing na gospodarzy. Już na początku meczu zawodnicy z Lizbony podeszli bliżej pola karnego Rakowa Częstochowa, choć piłkarze Dawida Szwargi próbowali wyprowadzania akcji długimi piłkami. W 7. minucie Arsenić został brutalnie sfaulowany przez Gyokeresa przy linii bocznej. Pierwotnie arbiter pokazał żółty kartonik, ale po analizie VAR uznał, że zawodnikowi należy się czerwona kartka. Od tej chwili częstochowianie grali w przewadze. Co więcej, faulowany piłkarz musiał opuścić boisko, a w jego miejscu pojawił się Jean Carlos.

Gra o jednego zawodnika więcej na niewiele zdała się piłkarzom Rakowa. W 14. minucie goście wywalczyli rzut rożny, po którym kapitan Coates głową umieścił piłkę w siatce. Natarcie portugalskiej drużyny nie słabło. Szybko przedostali się pod szesnastkę Rakowa i wywalczyli kolejny korner, ale tym razem nie wykorzystali swojej szansy. Chwilę później Goncalves posłał długą piłkę na skrzydło do Edwardsa, a ten oddał strzał, który obronił Kovacević. Polska drużyna częściej utrzymywała się przy posiadaniu futbolówki, lecz nie przynosiło im to efektów.

Raków zaczął przeważać, lecz bezskutecznie

Ataki lizbończyków nie słabły. Jean Carlos popełnił dwa fatalne błędy, które skończyły się stratami, ale na jego szczęście nie zakończyły się katastrofami. Pół godziny gry minęło, a Raków nie oddał nawet jednego strzału na bramkę. Podejścia bliżej pola karnego kończyły się przejęciem piłki przez rywali. Pierwszym zawodnikiem częstochowian, który oddał strzał był Rundić, ale był za wysoki. Chwilę później poprawić próbował Yeboah, lecz tym razem obok bramki. To był moment, w którym zawodnicy Dawida Szwargi zepchnęli Sporting bliżej ich szesnastki.

Mimo tego doświadczeni w grze europejskiej piłkarze Rubena Amorima potrafili znaleźć sposób, by wydostać się z tarapatów. W 36. minucie Edwards posłał długą piłkę w kierunku Goncalvesa, a ten oddał strzał obroniony przez Kovacevicia. Do końca pierwszej połowy zostało pięć minut, a Plavsić spróbował dośrodkowania w stronę Tudora, ale ten nie zdołał sięgnąć wysoko zawieszonej w powietrzu piłki. Pomiędzy Kocherginem a Goncalvesem doszło do nieporozumienia, przez które piłkarz Rakowa został ukarany żółtą kartką. Do przerwy Sporting prowadził 1:0.

Bezbarwny start drugiej połowy

Zaledwie dwie minuty po rozpoczęciu drugiej odsłony spotkania Cebula posłał dośrodkowanie w stronę wchodzącego w pole karne Jeana Carlosa, a ten był o włos od zdobycia gola, ale zamiast uderzyć piłkę, tylko w nią wbiegł. Akcja szybko przeniosła się na drugą stronę boiska, a Goncalves miał okazję na podwyższenie wyniku. Przez moment Rakowowianie znajdowali się blisko szesnastki rywala, lecz strzał z dystansu Rundicia był bardzo niecelny. Z boiskiem pożegnali się Goncalves i Edwards, a zastąpili ich Catamo i Paulinho.

Raków wywalczył rzut rożny, ale po raz kolejny defensorzy Sportingu byli skuteczniejsi. W 64. minucie nad poprzeczką uderzył Plavsić. To był szósty strzał zawodników Rakowa, ale żaden z nich nie był w światło bramki. Pierwszy z nich nadszedł w 71. minucie i jego autorem był właśnie Palvsić, lecz Israel nie miał z nim najmniejszych problemów. Chwilę później piłkarze z Lizbony mieli rzut rożny, po którym dośrodkowanie zostało wybite przez defensorów gospodarzy. To był moment, w którym goście dłużej utrzymywali się przy piłce.

Wejście smoka Fabiana Piaseckiego

Częstochowianie nie zaprzestawali prób przedostawania się w pole karne piłkarzy Rubena Amorima. Z boiskiem pożegnali się Yeboah i Cebula, a pojawili się na nim Nowak i Piasecki. Dla tego drugiego to było bez wątpienia wejście smoka. W 79. minucie Plavsić podał prostopadle do Kochergina w pole karne, a ten wzdłuż bramki zagrał w stronę napastnika Rakowa, który skierował futbolówkę do siatki i wyrównał stan spotkania! Zaledwie dwie minuty później Piasecki znów posłał piłkę do siatki po zamieszaniu w polu karnym, lecz wcześniej Kochergin znajdował się na pozycji spalonej i gol nie został uznany.

Raków wyraźnie złapał wiatr w żagle, ponieważ zaczęli przeważać. Lederman zmienił Kochergina. Na trzy minuty przed zakończeniem spotkania Israel minął się z piłką dośrodkowaną w pole karne przez Tudora, ale nie wykorzystali tego gospodarze. To było niekończące się natarcie zawodników Dawida Szwargi. Żadna z akcji nie przyniosła im upragnionego gola, dlatego po upływie czterech doliczonych minut do podstawowego czasu gry arbiter zakończył pojedynek.

Raków – SportingCzytaj też:
Kosta Runjaić winny kryzysu Legii Warszawa. Odważna diagnoza
Czytaj też:
Michał Probierz z kolejnym nieoczywistym wyborem w kadrze. Zaskakujące nazwisko

Opracował:
Źródło: WPROST.pl