Lech Poznań przegrał, ale pokazał charakter z Villarrealem. Żółta Łódź Podwona nie dała sie zatopić

Lech Poznań przegrał, ale pokazał charakter z Villarrealem. Żółta Łódź Podwona nie dała sie zatopić

Samuel Chukwueze (z lewej) i Pedro Rebocho (z prawej)
Samuel Chukwueze (z lewej) i Pedro Rebocho (z prawej) Źródło:PAP/EPA / Angel Sanchez
Lech Poznań mocno zaskoczył Villarreal w pierwszej kolejce fazy grupowej Ligi Konferencji Europy. Kolejorz co prawda poległ, ale w heroiczny sposób. Bramkę na wagę porażki stracił w ostatnich chwilach spotkania.

Na przedmeczowej konferencji prasowej Unai Emery wypowiadał się na temat Lecha Poznań z dużym szacunkiem, udowodnił swoją wiedzę na temat polskiej drużyny, ale na samo spotkanie wystawił rezerwowy skład. Mimo tego Hiszpanie poradzili sobie z podopiecznymi Johan van den Broma, choć ci mocno ich postraszyli.

Villarreal – Lech Poznań. Świetny początek Kolejorza w meczu Ligi Konferencji

Mecz kapitalnie rozpoczął się dla przyjezdnych, którzy od razu po pierwszym gwizdku ruszyli z ostrym, agresywnym pressingiem. Gospodarze zupełnie się rozkojarzyli, próbując spod niego wyjść, co szybko zaowocowało fatalnym błędem jednego z defensorów. De La Fuente stracił futbolówkę we własnym polu karnym, przejął ją Ishak, podał do Skórasia, a ten wykończył akcję uderzeniem na (niemal) pustą bramkę.

Mimo tego fatalnego początku Żółta Łódź Podwodna nie straciła animuszu i w kolejnych minutach to właśnie ona była o wiele bardziej groźna. Co kilka chwil zdarzały się takie sytuacje, gdy defensorzy Kolejorza musieli niemal desperacko interweniować, by uratować się przed golem, a przynajmniej groźnym strzałem. Szczególnie problematyczny był Chukwueze.

Żółta Łódź Podwodna nie dała się zatopić

Po pół godziny gry defensywa Lecha w końcu skapitulowała, a bramkę zdobył właśnie wspomniany skrzydłowy. Obrońcy polskiego zespołu zupełnie o nim zapomnieli, więc kiedy Nigeryjczyk otrzymał dośrodkowanie z lewego skrzydła, nie namyślał się, uderzył z powietrza i nie dał szans Bednarkowi na skuteczną interwencję.

Pięć minut później Los Amarillos już prowadzili 2:1. Co prawda poznaniacy zostawili rywalom mnóstwo miejsca Triguerosowi, który rozpoczął akcję, ale najważniejszą rolę w niej odegrał pech. Zanim piłka wpadła do siatki, odbiła się jeszcze od Milicia, myląc bramkarza Kolejorza po strzale Baeny. Jakby tego było mało, Bednarek już po chwili znów musiał wyjmować piłkę z siatki, bo ten sam przeciwnik pokonał go drugi raz. Napastnik dostał piłkę od Chukwueze już w polu karnym, a że Milić spóźnił się z interwencją, to wpakował ją do siatki bez trudu.

Villarreal – Lech Poznań. Przebudzenie Kolejorza

Kilka sekund po wznowieniu gry Lech dostał prezent od Żółtej Łodzi Podwodnej, po tym jak Mandi ręką zablokował strzał Amarala. Do piłki podszedł nie kto inne jak Ishak. Szwed nie pomylił się, wykonując „jedenastkę”.

Jak się okazało po godzinie gry, to nie było ostatnie słowo powiedziane tego wieczoru przez poznaniaków. Dokładnie w 62. minucie znakomitym podaniem popisał się zdobywca pierwszej bramki. Skóraś, bo o nim mowa, kątem oka dostrzegł wybiegającego na pozycję Ishaka i dograł mu prostopadłe podanie ze środkowej strefy. Szwed uniknął pozycji spalonej, a po chwili cieszył się z trafienia na 3:3.

Liga Konferencji Europ.y Francis Coquelin ustalił wynik meczu Villarreal – Lech Poznań

Tuż przed końcem meczu Villarreal wyprowadził jednak zabójczy cios. Autorem bramki na wagę zwycięstwa dla Los Amarillos został Coquelin. Francuz wygrał pojedynek fizyczny z Citaiszwilim, a następnie huknął zza pola karnego nie do obrony. W związku z tym to gospodarze zwyciężyli 4:3.

Czytaj też:
Czesław Michniewicz szykuje niespodziewane powołanie. „Jest w szerokiej kadrze”