Kolejorz rozczarował, sędzia wypaczył wynik meczu. Wpadka Lecha w starciu z Hapoelem

Kolejorz rozczarował, sędzia wypaczył wynik meczu. Wpadka Lecha w starciu z Hapoelem

Mikael Ishak i sędzia Ruddy Buquet
Mikael Ishak i sędzia Ruddy BuquetŹródło:PAP/EPA / Abir Sultan
Mecz Hapoel Beer Szewa – Lech Poznań nie zakończył się dobrym wynikiem dla polskiej drużyny. Co prawda Kolejorz nie przegrał, ale ten remis będzie mu smakował jak porażka. Inna sprawa, że na rezultat spotkania mocno wpłynęły fatalne decyzje głównego arbitra.

Nie był to najlepszy mecz w wykonaniu Lecha Poznań. W starciu spotkaniu z Hapoelem Beer Szewa wiele jednak zmieniły kuriozalne decyzje sędziego prowadzącego spotkanie.

Hapoel Beer Szewa – Lech Poznań. Wątpliwy rzut karny i odpowiedź Filipa Szymczaka

Mecz nie mógł się rozpocząć gorzej dla Lecha Poznań. Była 8. minuta spotkania, kiedy Pereira zawahał się przy wybiciu piłki i to okazało się kluczowe. Gdy Portugalczyk już zdecydował się na wykopanie futbolówki, nadbiegł Elias i po kontakcie z graczem Kolejorza padł na murawę. Sędzia nie wahał się ani chwili, dyktując rzut karny, który na bramkę zamienił Hemed. Inna sprawa, że powtórki sugerowały raczej „symulkę” ze strony gracza gospodarzy. Arbiter niestety nie mógł liczyć na wsparcie VAR-u.

Podopieczni Johna van den Broma od razu wzięli się za odrabianie strat, aczkolwiek dwie rzeczy mocno im w tym przeszkadzały. Po pierwsze brak dokładności – uderzenie Szymczaka było groźne, choć niecelne; centra Pereiry przeszyła pole karne ekipy z Izraela, lecz nikt jej nie domknął. I tak dalej… Po drugie – poznaniacy irytowali niechlujnością w rozegraniu. Na szczęście dla Kolejorza próby Sulejmanowa czy Hautela okazywały się minimalnie niecelne. Z kolei w 37. minucie Hemed uderzył w poprzeczkę. Na szczęście dla Lecha w końcówce pierwszej połowy skuteczniejszy okazał się Szymczak, który umieścił piłkę w siatce po rzucie rożnym i zgraniu Dagerstala.

Ewidentny błąd sędziego na niekorzyść Lecha Poznań

Po przerwie niewiele zmieniło się w sposobie gry podopiecznych van den Broma, którzy przez pewien czas nie byli w stanie stworzyć sobie dogodnej okazji do zdobycia bramki. Hapoel natomiast miał jedną – wtedy, kiedy jeden z zawodników gospodarzy uderzył piłkę głową, lecz puścił ją w za mocny kozioł.

W dalszej części starcie to przemieniło się w „typowy mecz walki” – rwany, chaotyczny, bez większych konkretów w ataku z obu stron. Serca kibiców zabiły mocniej tylko w jednej chwili, gdy Skóraś próbował uderzyć zza „szesnastki”, aczkolwiek został zablokowany. Problem w tym, że piłkarz Hapoelu zagrywał ręką, ale będący w pobliżu sędzia niczego nie zauważył i puścił grę. Był to jeszcze jeden dowód na to, iż VAR w Lidze Konferencji również jest niezbędny.

Zanim spotkanie dobiegło końca, Lech starał się o wyjście na prowadzenie, lecz fatalnie psuł kolejne akcje. Zwłaszcza Velde oraz Ishak zepsuli dwie bardzo obiecujące kontry. W efekcie mecz zakończył się wynikiem 1:1. Po czterech kolejkach polska drużyna zajmuje drugie miejsce w tabeli grupy C – ma aż siedem punktów straty do pierwszego Villarrealu, dwa przewagi nad Hapoelem i cztery nad Austrią Wiedeń.

Czytaj też:
Arkadiusz Onyszko wskazał piłkarza, który musi pojechać na mundial. „Nie ma się co zastanawiać”