Lech Poznań wciąż może awansować. Filip Marchwiński wskazał, co zawiodło

Lech Poznań wciąż może awansować. Filip Marchwiński wskazał, co zawiodło

Kristoffer Velde i Filip Marchwiński
Kristoffer Velde i Filip Marchwiński Źródło: PAP / Jakub Kaczmarczyk
Lech Poznań został brutalnie wypunktowany przez ACF Fiorentinę w pierwszym spotkaniu ćwierćfinału Ligi Konferencji Europy. Przy Bułgarskiej padł wynik 1:4 i szanse Kolejorza na awans do półfinału są znikome. Mimo tego w szatni ekipy Johna van den Broma panuje spokój, a Filip Marchwiński wciąż wierzy, że mogą odwrócić losy dwumeczu.

Awans Lecha Poznań do ćwierćfinału Ligi Konferencji Europy to wyjątkowe wydarzenie dla polskiej piłki klubowej. Niestety już na początku spotkania ACF Fiorentina dała do zrozumienia, że nie będzie ułatwiać historycznej walki o półfinał polskiej ekipie. Choć piłkarze Johna van den Broma mieli w tym meczu kilka okazji i lepsze momenty, to zdołali tylko raz pokonać bramkarza rywali, a dokonał tego Kristoffer Velde. Po meczu nastroje nie były najlepsze, jednak nikt w Poznaniu nie traci wiary w walkę do końca.

Filip Marchwiński wskazał przyczyny porażki z ACF Fiorentiną

Włoska drużyna zdominowała Lecha Poznań w każdym aspekcie gry. Byli skuteczniejsi zarówno w defensywie, jak i ofensywie. Obrońcy polskiej drużyny zostawiali piłkarzom Fiorentiny mnóstwo miejsca i popełniali błędy w kryciu rywali, przez co ostatecznie stracili aż cztery gole. Filip Marchwiński widzi kilka pozytywnych aspektów w zaistniałych okolicznościach. Jego, jako jednego z niewielu piłkarzy Lecha, można docenić za wczorajszy występ.

– W pierwszej połowie nie graliśmy tak jak w poprzednich pucharowych meczach. Bardziej próbowaliśmy to robić długą piłką, mało było składnych akcji, podań po ziemi, wyższego wyjścia. Trzeba oddać Fiorentinie, że bardzo dobrze zamykała wszystkie strefy, ciężko było transportować piłkę gdzieś wyżej – mówił w pomeczowym wywiadzie 21-letni zawodnik.

Awans Lecha Poznań wciąż jest możliwy

Filip Marchwiński stwierdził też, że po przerwie, kiedy tablica wyników pokazywała 1:2 dla przyjezdnych, gra poznaniaków wyglądała lepiej. Jego zdaniem o zwycięstwie przeważyło m.in. doświadczenie i wyrachowanie. Jak przyznał, nie był zaskoczony tym, jak przeciwnicy prezentowali się fizycznie, ale właśnie ich doświadczenie sprawiło, że trudno było się bronić przed atakami. Ze słów 21-letniego pomocnika wynika, że nikt przy Bułgarskiej w Poznaniu nie myśli o porażce. Wciąż wierzą, że da się odwrócić losy dwumeczu.

– To dopiero pierwsza połowa tego dwumeczu. Nikt z nas nie myśli, że jest już on przegrany. Nie uważam, by Fiorentina nas w tym spotkaniu totalnie zdominowała. Owszem, zdobyła cztery bramki, była lepsza. Jestem pozytywnej myśli. W niedzielę gramy jeszcze z Legią, tam też trzeba wygrać – zaznaczył Filip Marchwiński.

Czytaj też:
UEFA zawiesiła Bartosza Salamona. Wiadomo, ile trzeba będzie czekać na wynik próbki B
Czytaj też:
Były piłkarz Lecha bierze w obronę Bartosza Salamona. „Chcę wierzyć, że zrobił to nieświadomie”

Źródło: sport.interia.pl