Lech Poznań dopełnił formalności. Żalgiris Kowno był bezradny

Lech Poznań dopełnił formalności. Żalgiris Kowno był bezradny

Lech Poznań
Lech Poznań Źródło:Newspix.pl / Przemsyalw szyszka / cyfrasport
Lech Poznań pojechał do Kowna na rewanżowe spotkanie z Żalgirisem w ramach eliminacji do Ligi Konferencji Europy. W pierwszym starciu przy ul. Bułgarskiej Kolejorz wygrał 3:1 i liczył na dopełnienie formalności na wyjeździe. Tak też się stało, mimo zmarnowanego rzutu karnego.

W środę 2.08 Raków Częstochowa przełamał klątwę Karabachu Agdam i remisując 1:1 zapewnił sobie awans do kolejnej rundy Ligi Mistrzów. Dzień później Lech Poznań, Legia Warszawa i Pogoń Szczecin postarają się przejść do kolejnej rundy Ligi Konferencji Europy. Poznaniacy na rewanżowe spotkanie udali się na Litwę do Kowna, gdzie podjęli lokalny Żalgiris, z którym w pierwszym meczu wygrali 3:1 po bramkach Hoticia, Milicia i Murawskiego. Honorową bramkę dla rywali strzelił Fase.

Liga Konferencji Europy. Filip Marchwiński otworzył wynik spotkania

Już w drugiej minucie tego drugiego spotkania gracze Lecha Poznań rozegrali koronkową akcję, którą próbował zakończyć FIlip Marchwiński. Niestety świetnym refleksem popisał się bramkarz, który wyciągnął się jak struna i sparował piłkę na rzut rożny. W 13. minucie grający z numerem 54. Filip Wilak pokazał się na lewym skrzydle i dośrodkował na pole karne Deividasa Mikelionisa. Jeden z defensorów próbował przeciąć to zagranie, ale piłka tak niefortunnie się odbiła, że omal nie wylądowała w bramce, ale została wybita na rzut rożny.

Dwie minuty później Jesper Karlstroem posłał zagranie na długi słupek tym razem z prawego skrzydła. Stoper Miha Blazic, który został po rzucie rożnym zgrał tę piłkę głową wzdłuż bramki. Najwyżej wyskoczył Filip Marchwiński i umieścił piłkę w siatce. W tym meczu gospodarze byli zepchnięci do defensywy i musieli dużo biegać za piłką. Mimo to udawały im się sporadyczne kontrataki, które zagrażały bramce Lecha, np. w 23. minucie Mrozek uratował swój zespół przed stratą bramki, a Fase był sam na sam z 23-latkiem.

W 37. minucie Lech Poznań rozegrał kapitalną akcję. Filip Marchwiński dostał kapitalne podanie na skraj pola karnego. Młody Polak efektownie i efektywnie zagrał piętą do wbiegającego w „szesnastkę” Afonso Sousy. Niestety po tej akcji ofensywny pomocnik nie będzie miał asysty, bo jego kolega wyraźnie spudłował. Więcej bramek w tej połowie nie oglądaliśmy.

Sobiech nie wykorzystał rzutu karnego

Już na początku drugiej połowy Żalgiris stworzył sobie kapitalną okazję do strzelenia bramki. Fase przymierzył z dystansu – to była wręcz kopia sytuacji z pierwszego meczu, kiedy Kolejorz stracił bramkę na 3:1. W przeciwieństwie do Bednarka Mrozek nie skapitulował i wybił piłkę na rzut rożny. Piłkarze Lecha Poznań pewni swego awansu zwolnili tempo i chcieli już tylko dograć ten mecz do końca.

Z czasem to gospodarze coraz częściej zaczęli dochodzić do głosu, ale na szczęście nic z tego nie wynikało. W 80. minucie sędzia odgwizdał „jedenastkę” za faul na Arturze Sobiechu. Swoich sił spróbował poszkodowany i trafił w... słupek, który uchronił Żalgiris od straty drugiej bramki w tym meczu. W doliczonym czasie gry wynik tego spotkania ustalił Ba Loua, który oddał mierzony strzał w stronę lewego słupka bramki rywali. Niestety w ostatniej minucie tego spotkania gospodarze zdobyli honorową bramkę po rykoszecie od Czerwińskiego. Postawa graczy Kolejorza w tej akcji pozostawiała wiele do życzenia. Ostatecznie to spotkanie zakończyło się wynikiem 1:2, a dwumecz 5:2.

W kolejnej rundzie Lech Poznań zmierzy się ze Spartakiem Trnawa.

Czytaj też:
Marek Papszun ocenił wyniki Rakowa Częstochowa. Te słowa są szczególnie wymowne
Czytaj też:
Legia Warszawa przed rewanżem z nożem na gardle. Wicemistrz ogra kopciuszka?