Emocjonalny rollercoaster w meczu Liverpoolu i Manchesteru City. Hit Premier League nie zawiódł

Emocjonalny rollercoaster w meczu Liverpoolu i Manchesteru City. Hit Premier League nie zawiódł

Ruben Dias i Mohamed Salah
Ruben Dias i Mohamed Salah Źródło:PAP/EPA / Peter Powell
Mecz Liverpool – Manchester City dostarczył kibicom obu drużyn, a także tym postronnym, wiele emocji. Po festiwalu nieskuteczności w końcu o wyniku spotkania zadecydował Mohamed Salah.

Wszyscy, którzy zdecydowali się oglądać mecz Liverpoolu z Manchesterem City, nie mają prawa narzekać. W hicie ligi angielskiej działo się tyle – zwłaszcza w drugiej połowie – że aż strach było mrugnąć okiem.

Liverpool – Manchester City. Pierwsza połowa aż za spokojna

Jak na tak wielki hit, spotkanie rozpoczęło się dość niemrawo, aczkolwiek rozkręciło się po kilkunastu minutach. Zupełnie, jakby obie drużyny nie znały się w ogóle i najpierw planowały dokładnie się wybadać. Co ciekawe jako pierwszy dobrą okazję na gola mieli gospodarze przy okazji centry i dobitki Robertsona.

Później coraz odważniejsi byli obywatele, a szczególnie Haaland. Próby Norwega jednak okazywały się nieskuteczne. Szczególnie dobrą okazję do wyjścia na prowadzenie zmarnował w 40. minucie, gdy De Bruyne dośrodkował idealnie na jego głowę. Snajper trafił jednak prosto w Alissona.

Wielkie emocje w drugiej połowie starcia Liverpoolu z Manchesterem City

Aż trudno uwierzyć, że Liverpool nie wyszedł na prowadzenie kilka minut po rozpoczęciu drugiej połowy. Doskonałe prostopadłe podanie od Firmino otrzymał Salah, który sam biegł na bramkę Edersona od połowy boiska. W sytuacji 1 na 1 lepszy od Egipcjanina był jednak Brazylijczyk, który przy okazji mocno ucierpiał, zderzając się z innym zawodnikiem.

Dosłownie chwilę później The Citizens wyszli na prowadzenie. Po nieudanym starciu Haalanda z Alissonem futbolówka trafiła pod nogi Fodena. Ten miał bardzo ostry kąt i obrońcę stojącego na linii, ale uderzył i mimo wszystko wcisnął piłkę do siatki. Anthony Taylor zdecydował się jeszcze na obejrzenie sytuacji na VAR-ze i dobrze uczynił, bowiem cała akcja bramkowa zaczęła się od faulu Haalanda na Fabinho. Trafienie słusznie nie zostało uznane.

Mohamed Salah bohaterem Liverpoolu

W 64. minucie kolejną kapitalną interwencją popisał się golkiper The Reds przy próbie Norwega. O centymetry pomylił się też szarżujący z prawego skrzydła Salah, choć wcześniej z łatwością minął Diasa. W końcu jednak Egipcjanin dopiął swego. Długie podanie w jego kierunku wykonał Alisson, a fatalnie pomylił się Cancelo, ustawiony jako ostatni przed Edersonem. Kiedy skrzydłowy ograł Portugalczyka, pobiegł w kierunku bramki Manchesteru bez asysty żadnego obrońcy i z łatwością umieścił piłkę w siatce.

W 82. minucie mogło być 1:1. I pewnie byłoby, gdyby Van Dijk nie sprzątnął Haalandowi piłki sprzed nosa w ostatniej chwili. W końcówce Liverpool zmarnował za to doskonałą okazję do „zamknięcia” spotkania. Gospodarze wyszli z kontrą trzech na jednego, a prowadzący piłkę Nunez i tak zdołał ją zepsuć, bo zamiast podać któremuś z kolegów na wolne pole, strzelił prosto w jedynego defensora Obywateli. Urugwajczyk nie wykorzystał też akcji sam na sam z 96. minuty. W efekcie wynik meczu już się nie zmienił i zaskakująco to Liverpool wygrał z Manchesterem City.

Czytaj też:
Szalona końcówka El Clasico. Real Madryt pokazał klasę, Lewandowski nie pomógł FC Barcelonie

Źródło: WPROST.pl