Ostatnie spotkanie w drużynie Biało-Czerwonych skrzydłowy Wisły Kraków rozegrał dość dawno, bo we wrześniu 2019 roku. Od tamtej chwili ani razu nie znalazł się w gronie powołanych. Wszystko wskazuje na to, że jego kariera reprezentacyjna dobiegła już końca. Kwestią nierozstrzygniętą pozostaje oficjalne pożegnanie Błaszczykowskiego, na którego temat wypowiedział się w programie „Liga+Extra”. Sprawę tę skomentował też Cezary Kulesza.
Sarkastyczna reakcja Błaszczykowskiego
– Nie wykluczam czegoś takiego. Kuba nadal jest piłkarzem Wisły. Wykonam do niego telefon i zapytam, co o tym myśli – stwierdził lakonicznie nowy prezes PZPN.
– Jestem ambitny, ale zdaję sobie sprawę z tego, że jest wielu zawodników, którzy na dziś są ode mnie lepsi. Nie mam z tym problemu. Jestem wiernym kibicem reprezentacji i będę do samego końca. Takie jest moje podejście. Z tego co ja wiem, to jak był poprzedni selekcjoner, wszystkie mecze były pożegnalne, bo dostawałem za zasługi. Nie wiem, czy jest sens rozgrywać siódmy mecz pożegnalny – stwierdził z kolei sam Błaszczykowski z nieskrywaną ironią.
Warto bowiem pamiętać, że pod koniec swojej przygody z reprezentacją skrzydłowy był mocno krytykowany za samo otrzymywanie kolejnych powołań. Biało-Czerwonych prowadził wówczas Jerzy Brzęczek, prywatnie wuj piłkarza i na podstawie tego wielu kibiców dowodziło, że trener bierze go do kadry wyłącznie ze względu na rodzinne więzy. To oczywista przesada, faktycznie jednak w tamtym czasie Błaszczykowski w tamtym czasie nie prezentował już międzynarodowego poziomu.
Piszczek i Błaszczykowski będą doradzać PZPN-owi?
Oprócz tego w głowie Kuleszy zrodził się pomysł, aby zarówno Błaszczykowski jak i Piszczek zostali członkami związku w wydziale szkoleniowym. – Przekazałem panu prezesowi, że obecnie mam bardzo dużo zajęć. Naprawdę nie narzekam na nudę. Mam rodzinę, trójkę dzieci, które też potrzebują, żeby tata był częściej w domu. Jeżeli będzie możliwość, to będę wspierał związek, jak tylko będę mógł – skwitował Błaszczykowski.
Czytaj też:
Paulo Sousa skreślił jednego z Polaków. „Nie mamy go na radarze. Musimy myśleć przyszłościowo”