Mecz o wszystko: Przesłanek, że będzie dobrze, nie ma. Ale jest Lewandowski

Mecz o wszystko: Przesłanek, że będzie dobrze, nie ma. Ale jest Lewandowski

Robert Lewandowski
Robert Lewandowski Źródło: Newspix.pl / Łukasz Grochala
We wtorek o 20.45 gramy w Chorzowie ze Szwecją o wszystko. Mundial wydaje się tak blisko i tak daleko zarazem. Chcemy wierzyć w reprezentację Polski, choć czwartkowy mecz ze Szkotami zasiał wśród kibiców sporo niepokoju. Spotkanie w Glasgow miało dać wiele odpowiedzi, a przyniosło jeszcze więcej pytań. Są wątpliwości co do taktyki, personaliów, pomysłu na grę. Ale jest też jedna wielka nadzieja – Robert Lewandowski.

Jeszcze nigdy reprezentacja Polski nie była w takiej sytuacji, że zaledwie jeden mecz zdecyduje nie tylko o awansie na mistrzostwa świata, ale także o kondycji finansowej naszego futbolu na długie lata.

Formuła rozgrywania baraży – bez meczu rewanżowego – sprowadza się do tego, że w takim spotkaniu może wydarzyć się wszystko. To jedynie 90 minut (w razie remisu dogrywka, a później rzuty karne) i nawet jeden błąd może skończyć się katastrofą. Boleśnie przekonali się o tym w miniony czwartek Włosi, sensacyjnie przegrywając z Macedonią Północną 0:1. Mistrzowie Europy nie pojadą na mundial, bo zlekceważyli jeden – oddany z dystansu – strzał rozpaczy w doliczonym czasie gry.

Ostrożnie, bez ryzyka

Reprezentacja Polski z presją radzi sobie – jako drużyna – średnio. Lepiej czujemy się w meczach z takimi faworytami jak Anglia czy Niemcy, gdy nikt na nas nie liczy i możemy zrobić kibicom miłą niespodziankę. Ale we wtorek w Chorzowie będzie inaczej.

Oczekiwania już są ogromne, mecz gramy u siebie przy komplecie publiczności, więc brak awansu byłby narodową tragedią. Jasne więc, że presja będzie.