Oceny po meczu Walia – Polska. Biało-Czerwoni wreszcie nie zawiedli, miła odmiana

Oceny po meczu Walia – Polska. Biało-Czerwoni wreszcie nie zawiedli, miła odmiana

Robert Lewandowski i Karol Świderski
Robert Lewandowski i Karol Świderski Źródło:PAP / Leszek Szymański
Mecz Walia – Polska nie był idealny w naszym wykonaniu, ale kilku zawodników zaprezentowało się w nim na tyle okazale, że nie sposób ich nie pochwalić. Nasi reprezentanci wreszcie wlali w serca kibiców trochę nadziei, co również ma odzwierciedlenie w ocenach, które wystawiliśmy – w skali 1-10.

Po tym jak pokonaliśmy Walię w ostatniej kolejce Ligi Narodów UEFA, udało nam się wywalczyć utrzymanie w dywizji A tych rozgrywek, a do tego obecność w pierwszym koszyku przed losowaniem eliminacji mistrzostw Europy. Nie był to może mecz idealny w wykonaniu Biało-Czerwonych, lecz dostaliśmy przynajmniej kilka powodów do zadowolenia.

Wojciech Szczęsny (8) – Prawdopodobnie najlepszy występ Szczęsnego w reprezentacji Polski. Bronił dosłownie wszystko i to nawet w sytuacjach beznadziejnych. Śmiało można napisać, że zapewnił nam to zwycięstwo swoimi wielokrotnymi interwencjami. Był w takim sztosie, iż potrafił nawet przewidzieć, w które miejsce za chwilę dośrodkuje przeciwnik i po chwili futbolówka już była w jego rękach. Rewelacyjny występ.

Jan Bednarek (6) – Dobrze wywiązał się ze swoich zadań. Zazwyczaj był w odpowiednim miejscu i odpowiednim czasie, by przeszkodzić Walijczykom. Gdyby zawsze grał tak uważnie i czujnie, uniknęlibyśmy wielu problemów w trudniejszych spotkaniach.

Kamil Glik (4) – Zagraliśmy na zero z tyłu, lecz to nie był dobry mecz lidera naszej obrony. Dużo lepszy niż ten z Holandią, to fakt, natomiast były takie momenty, gdy stoper Benevento wyraźnie zawodził. To jemu uciekł Bale w sytuacji, gdy trafił w poprzeczkę, to też on przegrał jedną z przebitek z Johnsonem, po której Szczęsny musiał nas ratować. No i jeszcze ta sytuacja z Jamesem, którego staranował w naszym polu karnym… To chyba powinna być „jedenastka”, lecz tym razem sędzia pozwalał zawodnikom na wiele i to nas uratowało.

Czytaj też:
Tak Wojciech Szczęsny świętował wygraną. Czesław Michniewicz przyłapał go w toalecie

Jakub Kiwior (8) – Dawno nie widzieliśmy polskiego obrońcy, który grałby tak dojrzale. A przypomnijmy, że był to dopiero czwarty mecz tego zawodnika w reprezentacji Polski. Mimo tego wychodziło mu praktycznie wszystko. Zawsze był dobrze ustawiony, świetnie asekurował kolegów. Wisienką na torcie było zablokowanie strzału w ostatnich minutach, bez tego moglibyśmy stracić bramkę. Zaliczył też asystę drugiego stopnia przy naszym golu. To właśnie Kiwior odważnie podawał do Lewandowskiego, zanim ten podał Świderskiemu.

Bartosz Bereszyński (4) – Powoli gracz Sampdorii przejmuje rolę Macieja Rybusa, który też zagrał w kadrze mnóstwo meczów, ale większość bezbarwnych i do zapomnienia. Ten w wykonaniu „Beresia” również taki był. Niewiele wynikało z sytuacji, gdy podchodził wyżej, nie dał nic ciekawego w ataku. Obrona? Poprawnie, chociaż w końcówce dwa razy dał się okiwać jak dziecko, chyba już z braku siły. Nie dziwota, że Michniewicz zareagował i na końcówkę, gdy przeciwnicy nas cisnęli, wprowadził Gumnego.

Szymon Żurkowski (2) – Widać było brak rytmu meczowego z Serie A. We Fiorentinie pomocnik grzeje ławę, a wczoraj pokazał, że i w reprezentacji to może być dla niego odpowiednia rola, jeśli wyzdrowieją Góralski lub Bielik, a w dalszej przyszłości Moder. Z Walią wychowanek Gwarka Zabrze zagrał słabo, jakby nie do końca wiedział, na czym polegają jego zadania. Na dłużej zostanie mu zapamiętana również akcja, gdy wychodził sam na sam z bramkarzem rywali, ale zgubił futbolówkę, bo zaplątała mu się między nogami.