Kibice reprezentacji Polski mają dość? Wymowne wieści o frekwencji na PGE Narodowym

Kibice reprezentacji Polski mają dość? Wymowne wieści o frekwencji na PGE Narodowym

Mecz reprezentacji Polski na PGE Narodowym
Mecz reprezentacji Polski na PGE Narodowym Źródło:Newspix.pl / Piotr Kucza / Fotopyk
Najprawdopodobniej nie będzie kompletu na trybunach podczas meczu Polaków z Łotwą, który zamknie rok 2023 w wykonaniu Biało-Czerwonych. Kibice reprezentacji najwyraźniej mają już dość kolejnych rozczarowań drużyny, która zamiast spokojnie ogrywać słabszych od siebie, będzie musiała bić się o ME 2024 w barażach.

PGE Narodowy to największy stadion dostępny w kraju, jeśli mowa o sportowych wydarzeniach pokroju meczów piłkarskiej reprezentacji. Na trybunach może się pojawić nawet ponad 58 tysięcy kibiców. Tak licznego grona nie należy się spodziewać podczas pojedynku Polaków z Łotyszami, we wtorkowy wieczór 21 listopada.

Będą wolne miejsca na meczu reprezentacji na PGE Narodowym

Na niecałą dobę przed pierwszym gwizdkiem sprzedanych było nieco ponad 40 tysięcy biletów na towarzyski pojedynek. Jak informowała WP/SportoweFakty, jedenaście godzin przed rozpoczęciem spotkania w puli do sprzedaży pozostawało około prawie 15 tysięcy wejściówek. Jak na mecze reprezentacji, niezależnie od charakteru, ten wynik wydaje się być żółtą lampką ostrzegawczą od zniecierpliwionych wynikami kibiców. Realnie można zakładać, że na trybunach pojawi się około 45 tysięcy fanów.

twitter

Dla porównania, podczas niedawnego pojedynku z Czechami PGE Narodowy wypełnił się ponad 56 tysiącami fanów Biało-Czerwonych. Wiara była również w przypadku wcześniejszych pojedynków eliminacji do Euro 2024. Polacy stracili jednak szanse na bezpośredni awans i pozostaje im to, co daje wysoka pozycja po rozgrywkach Ligi Narodów. Tylko dzięki temu nasza drużyna otrzyma dodatkową szansę.

Reprezentacja Polski o awans powalczy w barażach

Biało-Czerwoni pokpili sprawę bezpośredniego awansu kompromitującymi występami w kilku pojedynkach fazy grupowej. Polacy przegrali przede wszystkim z wszystkie wyjazdowe pojedynki z najlepszymi zespołami, jak się okazało, w hierarchii. Zaczęło się od przegranej z Czechami w Pradze (1:3), następnie z Mołdawią w Kiszyniowie (2:3) oraz Albanią w Tiranie (0:2). Po takich rezultatach trudno myśleć o bezpośrednim awansie.

Kadra trenera Probierza może jednak wykorzystać drugą szansę w marcowych barażach o awans na Euro 2024. Do przyszłorocznego turnieju w Niemczech Polacy mogą awansować podobną drogą, jak w przypadku mundialu w Katarze (2022). Przypomnijmy jednak, że wówczas drużyna prowadzona przez Paulo Sousę w grupie zajęła drugie miejsce za plecami Anglii. Ostatecznie już pod batutą Czesława Michniewicza, po wykluczeniu z międzynarodowych rozgrywek Rosjan przez UEFA i FIFA, Biało-Czerwoni pokonali w finale barażów Szwecję (2:0) na Stadionie Śląskim.

Czytaj też:
Tak bawią się na imprezach w PZPN? Kompromitujące kulisy wyciekły do mediów
Czytaj też:
Wstępny podział na koszyki Euro 2024. W przypadku awansu trafimy na trudnych rywali

Opracował:
Źródło: Wirtualna Polska / SportoweFakty / X / @Woj_Gorski