Ostatni rok dla PZPN był z pewnością bardzo trudny. Związek zanotował wiele wpadek wizerunkowych, a w wybrnięciu z tego kryzysu na pewno nie pomogły wyniki sportowe kadry. W ostatnim czasie na jaw zaczęły wychodzić nowe fakty, które jeszcze dolały oliwy do ognia. Według anonimowych informatorów „Gazety Wyborczej” pracujących w związku np. Paulo Sousa uciekł z Polski m.in. dlatego, że nie mógł znieść alkoholowego smrodu podczas zgrupowań reprezentacji.
Cezary Kulesza broni się przed zarzutami
Do tego zarzutu odniósł się Cezary Kulesza w ostatnim wywiadzie dla „Przeglądu Sportowego” Onet. „Nigdy nie zdarzyło się, by działacze z kierownictwa PZPN, w tym również ja, byli pijani na treningu czy w ogóle gdziekolwiek w pobliżu kadry narodowej. Kategorycznie stwierdzam, że nie było i nie ma takich sytuacji. Anonimowy informator? Jak ja mam się bronić przed tymi absurdalnymi zarzutami, które są stawiane publicznie? Gdzie są jakieś dowody oprócz tego, że ktoś komuś coś opowiedział?” – pytał retorycznie.
Na swoją obronę przytoczył także historię z czasów, kiedy jeszcze był prezesem Jagiellonii Białystok. „Przez klub przewinęło się wielu piłkarzy, trenerów, działaczy, innych pracowników. W sumie kilkuset, może z pół tysiąca. Odchodzili w różnych okolicznościach, wiadomo, że nie zawsze jest sympatycznie przy takich rozstaniach. Proszę kogokolwiek z tych osób zapytać, czy zdarzyło się choć raz, żebym przyjechał na trening Jagiellonii pijany. A przyjeżdżałem popatrzeć na zajęcia drużyny nawet kilka razy w tygodniu. Dlaczego miałbym zachowywać się inaczej w kadrze narodowej?” – dodał
„Nie jestem dzieckiem, nie działam też pierwsze miesiące w piłce i wiem, jakie są zasady. No ale jest anonimowe źródło i to ja muszę udowadniać, że ktoś mnie zniesławia. Anonimowymi oskarżeniami w taki sposób można oczernić każdego, wymyślając nawet najgłupsze historie” – stwierdził.
Cezary Kulesza ma dowody
W artykule „Gazety Wyborczej” pojawiła się także informacja, że prezes PZPN miał pojawić się na zaplanowanym treningu kadry 11 września 2021 roku przed meczem z Andorą pod wpływem alkoholu. „W tym przypadku mam dowody, że na tym treningu w ogóle nie byłem. Po pierwsze jest zapis wideo z całych zajęć i mnie w żadnym momencie na tym filmie nie ma, a musiałbym być widoczny, bo zajęciom przyglądało się niewiele osób” – wyznał.
„Jest też dowód ważniejszy – po wylądowaniu w Barcelonie było już za późno, żebyśmy zdążyli na trening. Z lotniska pojechaliśmy busami prosto do hotelu” – zakończył.
Czytaj też:
Kto zastąpi Jakuba Kwiatkowskiego w PZPN? Duże nazwisko w grzeCzytaj też:
Michał Probierz ostro potraktowany przez byłego reprezentanta. Brakuje tu klasy?