Biało-Czerwone szczypiornistki dały nam wiele powodów do dumy.Najpierw otarły się o zwycięstwo w spotkaniu z Niemkami, a w poniedziałek w ostatniej sekundzie pokonały Hiszpanki, tym samym ustawiając się w komfortowej sytuacji przed środowym meczem z Czarnogórkami. Tu również pokazały wolę walki. Niestety po sześćdziesięciu minutach to gospodynie cieszyły się ze zwycięstwa.
Pierwsza połowa na remis. Polki napsuły krwi Czarnogórze
Pierwsza bramka środowego spotkania padła dopiero w 4. minucie, a jej autorką była Karolina Kochaniak-Sala. Czarnogórki bardzo nerwowo zaczęła w ataku. Grały chaotycznie, a dzięki dobremu ustawieniu naszych zawodniczek w obronie skutecznie udawało się przechwycić kolejne piłki. Dzięki temu w 8. minucie na tablicy po trafieniu Kobylińskiej było 5:2. Niestety w dwóch kolejnych akcjach to Czarnogórki były skuteczniejsze i w 10. minucie Biało-Czerwone prowadziły tylko 5:4. Gdyby nie skuteczny powrót Wiertelak, mógłby być remis.
Do wyrównania doszło w 14. minucie. Najpierw z kontry na 6:5 trafiła Ivona Pavićević, a chwilę później po nieskutecznym ataku Nosek swoją akcję na bramkę zamieniła Jovanka Radicević i było po 6. Do 19. minuty mecz toczył się bramka za bramkę, a Polski miały szanse na wysunięcie się na dwubramkowe prowadzenie. Niestety kilkuminutową niemoc naszych reprezentantek wykorzystały rywalki, które najpierw trafiły na 7:8, a następnie podwyższyły do 7:9. Na szczęście po chwili trafiła Kobylińska.
Biało-Czerwone nie pozwoliły na większą ucieczkę. Najpierw grając w przewadze, błąd popełniły Czarnogórki, a chwilę później do wyrównania doprowadziła Kinga Achruk. Po krótkiej przerwie na żądanie naszego szkoleniowca na 10:9 trafiła Nosek.
W ostatnich minutach Polki nie uniknęły prostych błędów. Najpierw na dwie minuty z parkietu musiała zejść Monika Kobylińska. Zmieniając system obrony z 6:0 na 5:1, Czarnogórki skutecznie zatrzymały dwa kolejne ataki Biało-Czerwonych i wykorzystały swoje akcje, trafiając do pustej bramki. Gospodynie miały szansę prowadzić po 30. minutach dwoma trafieniami, na szczęście między słupkami dobrze spisywała się Adriana Płaczek (30 proc. skuteczności), a po drugiej stronie 12. bramkę dla naszej drużyny zdobyła Kobylińska. Był remis po 12.
Czarnogóra nie do pokonania na własnym boisku
Druga odsłona gry mogła się dla nas rozpocząć idealnie. W swojej akcji przestrzeliły Czarnogórki, a po drugiej stronie akcję na rzut karny zamieniła Kochaniak-Sala. Niestety z linii 7. metra pomyliła się Magda Balsam. Kolejną akcję na bramkę zamieniła już Radicević. W 35. minucie nasza strata mogła wzrosnąć do dwóch trafień, na szczęście rzut karny obroniła Barbara Zima. Niestety kilkadziesiąt sekund później górą w bliźniaczej sytuacji była już Czarnogórka, która trafiła na 13:15. W 38. minucie po trafieniu Radicević do odrobienia były już 3 oczka.
Defensywa Czarnogórek od początku drugiej połowy była o wiele bardziej aktywna niż w pierwszej odsłonie spotkania. Dodatkowo kontynuowały grę systemem 5:1, z czym Biało-Czerwone miały ogromny problem. Zmorą naszych zawodniczek była również Marta Batinović, która dosłownie zamurowała bramkę. Na szczęście po drugiej stronie świetnie spisywała się Płaczek. Mimo tego w 45. minucie na 15:20 trafiła Pavićević, a wynik spotkania wymykał się spod kontroli z każdą kolejną nieudaną akcją.
Na 10 minut przed końcem na tablicy było już 17:23, a Polki próbowały rozerwać defensywę rywalek, wprowadzając na boisko dodatkową zawodniczkę. Sytuacji na parkiecie nie poprawiał jednak ani wynik, ani coraz głośniejszy doping na trybunach w Podgoricy. Biało-Czerwone próbowały poderwać się jeszcze do walki. Sygnał do ataku dawały Rosiak, Kobylińska, Achruk, a kolejne piłki odbijała Płaczek. Na 5 minut przed końcem na tablicy widniał wynik 20:24, a Polki potrzebowały powtórki z meczu z Hiszpankami. Niestety tym razem rywalki nie pozwoliły na rozpędzenie się naszym reprezentantkom, a mecz zakończył się wynikiem 23:26.
Po porażce w meczu z Czarnogórą Polki muszą uważnie patrzeć na ostatnie spotkanie w grupie. Aby zagrać w kolejnej fazie turnieju, powinny trzymać kciuki za Niemki, ponieważ ich wygrana lub ewentualny remis gwarantują nam awans. Z grupy wyjdziemy również, jeżeli Hiszpanki pokonają Niemki minimum czterem bramkami.
Czytaj też:
Robert Lewandowski tłumaczy się ze swojego gestu. Zaskakujące słowa na temat swojego zachowaniaCzytaj też:
Wicemistrzowie świata ogłosili kadrę na mundial w Katarze. Głośne nazwiska