Karol Urbanowicz od kilku gra w Treflu Gdańsk, a dobre występy na ligowych boiskach przykuły uwagę Nikoli Grbicia. 21-letni środkowy został powołany na turniej Ligi Narodów w Ottawie, gdzie zadebiutował w meczu z Bułgarią, stając się pierwszym siatkarzem urodzonym w XXI wieku grającym w seniorskiej reprezentacji Polski. Na początku lipca zawodnik dołączył z kolei do kadry U-22, z którą podczas organizowanych w Tarnowie mistrzostw Europy wywalczył brązowy medal.
Katarzyna Gurmińska, „Wprost": Najpierw powołanie do kadry seniorskiej, później brąz mistrzostw Europy U-22. Spodziewałeś się, że ten sezon reprezentacyjny będzie tak intensywny?
Karol Urbanowicz: Na pewno bardzo się cieszę, że to wszystko tak się potoczyło. A czy się spodziewałem? Myślę, że sportowcy są na tyle ambitnymi ludźmi, że zawsze mierzą wysoko i chcą walczyć o medale. Super, że tak wyszło.
Co było bardziej stresujące: mecz o medal mistrzostw Europy czy debiut z Bułgarią?
Zdecydowanie debiut z Bułgarią, bo to było dla mnie coś zupełnie nowego. Grałem wcześniej w kadrach młodzieżowych i może nie występowałem przy takiej publiczności jak podczas mistrzostw U-22, ale stres przy debiucie w seniorskiej kadrze był dużo większy.
Wprawdzie debiutantów w kadrze Grbicia było siedmiu, ale to na Tobie skupiła się duża uwaga, bo jak głosiły nagłówki wielu portali, byłeś pierwszym siatkarzem urodzonym w XXI wieku, który zagrał w reprezentacji. Takie zainteresowanie nie powodowało większej presji?
Szczerze powiedziawszy, to nie skupiałem się na doniesieniach medialnych i widziałem tylko kilka nagłówków z moim nazwiskiem, więc nie było to przytłaczające. Na pewno takie zainteresowanie jest miłe, ale ja skupiam się na grze na boisku, to ona jest moim priorytetem, a nie zainteresowanie moim debiutem.
Jak wrażenia ze zgrupowania? Jak czułeś się w otoczeniu starszych i bardziej doświadczonych kolegów?
Pobyt na zgrupowaniu był spełnieniem marzeń i będę pamiętał to do końca życia. Koledzy bardzo miło mnie przyjęli, od początku czułem się jak członek drużyny. Właśnie dzięki temu, że otaczali nas tak wspaniali ludzie, ja i inni debiutanci czuliśmy się bardzo dobrze. Kilku kadrowiczów znałem zresztą z boisk ligowych, więc nić porozumienia między nami była już wcześniej. Ta atmosfera, którą tworzyli przede wszystkim starsi zawodnicy, pomagała mi później w grze.