Reprezentacja Polski nieudanie rozpoczęła drugi etap tegorocznych mistrzostw świata. Po tym jak w poprzedniej fazie Biało-Czerwone przegrały z Dominikankami i Turczynkami, spotkanie z Serbkami jawiło się jako dobra (choć trudna) okazja do przełamania złej passy. Tak się jednak nie stało, przegraliśmy 0:3. Mimo tego jednak jedna z naszych kolejnych rywalek obawia się starcia z podopiecznymi Stefano Lavariniego.
Polska – USA. Alexandra Frantti uwielbia Joannę Wołosz
Alexandra Frantti, bo o niej mowa, była jedną z zawodniczek, które musiały sporo namęczyć się, by pokonać Dominikanę w pierwszej serii gier na tym etapie turnieju. Oponentem zespołu ze Stanów Zjednoczonych była Dominikana. To ekipa z Ameryki Środkowej wygrała pierwszy set, ale później USA wróciło na właściwe tory i zwyciężyło. Następny mecz, do którego przystąpią Amerykanki to potyczka z Polską. Wspomniana siatkarka nie ma wątpliwości, że nie będzie łatwo.
– Zdecydowanie spodziewamy się jeszcze trudniejszego starcia. Polki grają na swoim terenie, gdzie wspiera ich dużo kibiców. Wszystkie zespoły musimy traktować tak samo i podchodzić do nich z respektem – stwierdziła rozmowie ze sport.tvp.pl przedstawicielka drużyny uważanej za jedną z tych, które mogą sięgnąć po medale.
Według Frantti w naszej kadrze jest jedna zawodniczka, którą podziwia i na którą jednocześnie Amerykanki muszą bardzo uważać. – Asia Wołosz to wyjątkowo utalentowana rozgrywająca. Uwielbiam oglądać, jak gra. Jest niesamowitą zawodniczką do podpatrywania. To liderka zespołu. Musimy przygotować dobry plan na mecz, aby ją zatrzymać – wyjaśniła reprezentantka USA. Ponadto wyróżniła również Magdalenę Stysiak i Olivię Różański.
Czytaj też:
Polki przegrały, ale wciąż liczą na awans. Tak prezentuje się tabela mistrzostw świata w siatkówce