Od kilku lat PGE Skra Bełchatów nie jest już dominatorem w PlusLidze, aczkolwiek mało kto spodziewał się, że w sezonie 2022/23 będzie szło jej tak słabo. Od wielu tygodni, a nawet miesięcy, zespół ten jest w kryzysie i nic nie wskazuje na to, by niebawem miał z niego wyjść. Dlaczego drużynie z województwa łódzkiego idzie tak fatalnie? Ten stan rzeczy starał się wyjaśnić Konrad Piechocki. Prezes klubu wskazał na jedną konkretną rzecz, przez którą – jego zdaniem – ekipa prezentuje się znacznie poniżej swoich możliwości.
PlusLiga. Kryzys PGE Skry Bełchatów trwa w najlepsze
„Znacznie” to eufemizm, biorąc pod uwagę niedawne wyniki. Minęły już prawie dwa miesiące od ostatniego zwycięstwa bełchatowian z kimkolwiek w PlusLidze. Ostatni taki przypadek miał miejsce dokładnie 10 grudnia, kiedy to Skra rywalizowała z LUK-iem Lublin i pokonała go 3:0.
Później jednak było już tylko gorzej. Od tamtego momentu dziewięciokrotni mistrzowie polski rozegrali osiem spotkań i nie wygrali żadnego. Lepsze były kolejno: Aluron CMC Warta Zawiercie (3:2), BBTS Bielsko-Biała (3:2), PSG Stal Nysa (3:2), Trefl Gdański (3:1), Asseco Resovia (3:0), Projekt Warszawa (3:2), Barkom Każany Lwów (3:0), a także Ślepski Malow Suwałki (3:0).
Konrad Piechocki o przyczynie kryzysu PGE Skry Bełchatów
Jak racjonalnie wytłumaczyć ten kryzys, podczas którego PGE Skra Bełchatów notuje najgorsze wyniki od dwóch dekad? Konrad Piechocki, prezes bełchatowian uważa, że za taki stan rzeczy odpowiadają liczne kontuzje, które przytrafiały się siatkarzom od początku sezonu.
– Obok dwóch epidemii grypy pojawiły się porażki i kryzysy. W tym czasie mierzyliśmy się również z tym, że czterej zawodnicy wypadli z podstawowej szóstki. Najpierw Kacper Piechocki, potem Aleksandar Atanasijević, Dick Kooy czy też Mateusz Bieniek ze stanem zapalnym barku. W tej sytuacji zostaliśmy praktycznie bez rotacji – wyjaśnił w rozmowie z sport.tvp.pl. Sternik klubu dodał też, że nadal wierzy w zespół, bo przecież to nie jest tak, iż wszyscy w nim nagle zapomnieli, jak się gra w siatkówkę.
Czytaj też:
Problemy Zbigniewa Bartmana we Włoszech. Mogą się jeszcze pogłębićCzytaj też:
Aleksander Śliwka wytłumaczył się ze wszczętej awantury. „Zadyma miała nas pobudzić”