Gdyby ktoś rok temu powiedział, że reprezentacja Polski będzie osiągała wielkie sukcesy na arenie międzynarodowej bez udziału Kamila Semeniuka, brzmiałoby to jak szaleństwo. W Lidze Narodów jednak Biało-Czerwoni rzeczywiście poradzili sobie bez tego przyjmującego, a wielu kibiców i ekspertów wręcz kwestionowało jego przydatność dla drużyny. Na czym polega problem zawodnika Perugii?
Kamil Semeniuk w trudnym momencie swojej kariery
Trzeba przyznać, że sezon 2022/23 w jego wykonaniu był nieudany, ale z kłopotami mierzyła się cała jego Perugia. Reprezentant Polski nie potrafił pomóc swojemu zespołowi w wywalczeniu żadnego trofeum, a do tego musiał mierzyć się z dość ostrą krytyką kibiców i ekspertów. Teraz w zasadzie nie jest inaczej.
Kontrowersje pojawiły się na przykład w momencie ogłoszenia kadry Biało-Czerwonych na finały Ligi Narodów. Choć w play-offach Nikola Grbić stawiał na innych graczy – szczególnie Wilfredo Leona i Aleksandra Śliwkę – to niektórzy i tak dowodzili, że przesadził w kontekście „Semena”. Zdaniem wielu wychowanek ZAKSY Kędzierzyn-Koźle nie powinien nawet znaleźć się w kadrze.
Jak odbudować Kamila Semeniuka?
Nasz selekcjoner ufa jednak 27-latkowi wyjątkowo mocno, dlatego liczy, że uda mu się odbudować formę przyjmującego. Pytanie jednak, jak to zrobić? Z odpowiedzią przychodzi znany trener, a mianowicie Daniel Pliński. – Uważam, że problem Kamila jest trudny do rozwiązania, ale łatwo go można zdiagnozować. Moim zdaniem brakuje mu pewności siebie, którą stracił po słabszym okresie w lidze włoskiej – stwierdził szkoleniowiec w rozmowie z „Przeglądem Sportowym”.
– Widać, że Grbić nad tym pracuje – dodał i wyjaśnił, że jego zdaniem Biało-Czerwoni nadal potrzebują Semeniuka, bo jeśli odbuduje wiarę we własne możliwości, znów stanie się niekwestionowanym liderem tej ekipy. Wtedy przyjmujący najprawdopodobniej znów zacznie bawić się siatkówką i nie będzie brakowało mu odwagi przy podejmowaniu decyzji.
Czytaj też:
Artur Szalpuk dla „Wprost”: Siedzi we mnie żal. To chyba nie ode mnie zależy, nie będę już walczyłCzytaj też:
Bruno Rezende dla „Wprost”: Overthinking nie dawał mi spokoju. W głowie krzyczałem na samego siebie