Brak powodów do zmartwień u polskich siatkarek. „Zostaje nam tylko droga w górę”

Brak powodów do zmartwień u polskich siatkarek. „Zostaje nam tylko droga w górę”

Aleksandra Gryka (z prawej)
Aleksandra Gryka (z prawej) Źródło:Newspix.pl / Michał Trzpis
Reprezentacja Polski siatkarek ma za sobą trzy sparingi przeciwko reprezentacji Turcji przed zbliżającymi się mistrzostwami Europy. Dwa z nich padły łupem Biało-Czerwonych. Po spotkaniach ze zwyciężczyniami Ligi Narodów Stefano Lavarini i Aleksandra Gryka widzą powody do zadowolenia, ale także do poprawy.

Polskie siatkarki mogą zaliczyć ostatnie tygodnie do udanych. Rewelacyjna Liga Narodów zakończyła się brązowym medalem. To pierwszy krążek imprezy rangi światowej od 55 lat. Teraz przez Biało-Czerwonymi dwa podobnie wielkie wyzwania. Najsampierw czeka ich rywalizacja na mistrzostwach Europy.

Zgranie kadry z Joanną Wołosz

Dwa lata temu Polki zakończyły rywalizację w ćwierćfinale. Prowadzone przez Jacka Nawrockiego (dla którego był to ostatni turniej w roli selekcjonera kadry) zawodniczki przegrały z Turcją 0:3. Ostatni bilans spotkań z zespołem znad Bosforu jest znacznie lepszy. W Krośnie i Mielcu obie kadry trzykrotnie mierzyły się ze sobą. Dwa razy górą były Polki, a raz Turczynki. Choć do spotkań towarzyskich nie należy przykładać wielkiej wagi, to dla Stefano Lavariniego pojedynki były okazją do wyciągnięcia wielu wniosków.

– Po trzech meczach mamy mniej więcej potwierdzenie tego, czego nam potrzeba do dalszego rozwoju. Chcieliśmy tych spotkań, by stworzyć dobre połączenie Asi Wołosz z atakującymi. Nie było jej przez dłuższy czas, a dziewczyny przyzwyczaiły się do gry z Kasią Wenerską. Jeszcze nie udało nam się do końca stworzyć tego rytmu, ale na pewno trzy mecze były wielkimi krokami w tym kierunku. Jedna sprawa to gra na treningu, a druga to obraz, jaki widzisz, obserwując zawodniczki w sytuacjach meczowych – powiedział Lavarini dla „Wprost”.

– Chcieliśmy również skupić się na paru szczególnych kwestiach jak obrona, blok i kontra. Będąc szczerym, najlepiej poszło nam w pierwszym meczu. W drugim wykonaliśmy mały krok wstecz, a w trzecim mieliśmy mieszane momenty. Mam nadzieję, że cały zespół wyciągnie z tych starć ważne lekcje – dodał Włoch.

Nagroda za medal Ligi Narodów

W nowo otwartej hali w Mielcu, Polska rozegrała dwa mecze. Za każdym razem siatkarki obu zespołów mogły liczyć na komplet publiczności. Aleksandra Gryka zwraca uwagę na fakt, że ściągnięcie rywala tej klasy na trzy mecze do Polski, to zasługa między innymi medalu Ligi Narodów. Polski skończyły turniej z brązem, Turczynki ze złotem.

– Zwrócę uwagę na fakt, że medal Ligi Narodów pozwolił nam grać sparingi z takimi zespołami jak Turcja. Wynik spotkań jest sprawą drugorzędną. Po prostu fajnie jest pograć na wysokim poziomie przed ważnym turniejem. Jeśli przy okazji uda się drużynie zagrać fajne mecze i zbudować pewność siebie, to jest to najfajniejsze, co może nam się przydarzyć – powiedziała Gryka, której z powodu kontuzji zabrakło podczas VNL.

– Z moim zdrowiem na razie jest wszystko OK. Kontuzja jest pod kontrolą i mam nadzieję, że w tej kwestii już nie będzie się nic działo. Czuję tylko zmęczenie, bo po długiej przerwie weszłam w intensywne treningi, przy czym to jest absolutnie normalna sprawa, która zaraz zniknie – powiedziała środkowa ŁKS-u Commercecon Łódź.

Dylematy Stefano Lavariniego

Przed początkiem mistrzostw Europy kibice reprezentacji Polski zastanawiają się nad wyborami Stefano Lavariniego. Nie należy spodziewać się dużych rewolucji, jednakże w Krośnie i w Mielcu do kadry wróciły Joanna Wołosz, Malwina Smarzek i Kamila Witkowska. Dodatkowo kontuzji nabawiła się Martyna Czyrniańska, co stawia występ nowej zawodniczki Eczacibasi Stambuł pod wielkim znakiem zapytania. Jedną z opcji jest postawienie na Smarzek (nominalną atakującą) w jednej chwili na boisku z inną atakującą Magdaleną Stysiak. Stefano Lavarini zachowuje w tej sprawie spokój.

– Malwina Smarzek wróciła do kadry po długiej przerwie. Dostała szanse gry, choć podejrzewam, że pewnie to i tak to była jeszcze niewystarczająca liczba minut. Mali zostaje z nami i będzie rozważana w kontekście występów w kadrze. Co do Martyny Czyrniańskiej to cały czas ją monitorujemy. Pracujemy nad jej powrotem do zdrowia. Jej sytuacja nie jest czymś, co rozwiąże się w przeciągu 24 godzin. Musimy ją obserwować przez kilka dni i dopiero wtedy można będzie podjąć decyzję, co do jej przyszłości – powiedział selekcjoner.

Aleksandra Gryka wróciła do reprezentacji

Gryka musiała oglądać Ligę Narodów w telewizji. Dla zawodniczki, która przyzwyczaiła się do występów w kadrze, był to duży cios. Nie dane jej było cieszyć się medalem, lecz wciąż może walczyć o miejsce w składzie, który będzie walczył o następne sukcesy. Środkowa powiedziała „Wprost”, że konkurencja w reprezentacji stoi na wysokim poziomie. Po sukcesie w Arlington kadra wykorzystuje drzemiący w niej potencjał

– Trochę było sportowej zazdrości. Inaczej jest, gdy jesteś z kadrą i budujesz te sukcesy, a inaczej, gdy oglądasz to w telewizji. Szkoda, że nie dane mi było tego doświadczyć, ale z drugiej strony ten sukces również i mnie napędza do rozwoju. Już widać, że coraz więcej dziewczyn chce bić się o miejsce w zespole. Przez ostatnie kilka lat mówiłyśmy o tym, że reprezentacja Polski ma gigantyczny potencjał i trzeba go wykorzystać. Wreszcie to się stało. Teraz zostaje nam tylko jedna droga – w górę. Mamy świetne fundamenty, z których możemy budować kolejne sukcesy. Medal VNL nie był przypadkiem – powiedziała 23-latka.

Trener reprezentacji Polski bez siatkarskich zmartwień

Stefano Lavarini nie słynie z dawania długich przerw zawodniczkom. Po Lidze Narodów kadrowiczki otrzymały zaledwie pięć dni wolnego. Z kolei po ostatnim meczu z Turcją, siatkarkom zależało na szybkim dotarciu do hotelu, gdyż od tego momentu rozpoczynał się ich trwający zaledwie kilkanaście godzin czas wolny. W niedzielę wieczorem brązowe medalistki VNL musiały stawić się już na zgrupowaniu w Spale.

W miejscu znanym z obozów męskiej kadry, zawodniczki spędzą nieco ponad tydzień. Później czeka ich lot do Gandawy, gdzie 18 sierpnia rozegrają inauguracyjny mecz przeciwko Słowenii. Włoski trener patrzy na turniej jak na wyzwanie. Wychodzi z założenia, że w tej pracy nie ma zmartwień, a po prostu ambitne cele do wykonania.

– Nie martwię się mistrzostwami, traktuje je jako wyzwanie. W sumie to trudno w kontekście siatkówki mówić o obawach. Te można mieć w zwykłym życiu. Do wszystkiego w siatkówce pochodzę jak do wyzwania. Obecnie jest nim jak najlepsze przygotowanie zespołu na początek zmagań w Belgii. Nad wyjściowym składem jeszcze nie myślę. Na to przyjdzie czas w następnym tygodniu – kończy Lavarini.

Czytaj też:
Zuzanna Górecka dla „Wprost”: Na boisku siatkarskim zobaczycie mnie dopiero wtedy. Nie sądziłam, że to będzie aż tak trudne
Czytaj też:
Polskie siatkarki walczą o igrzyska olimpijskie. Ważna informacja dla kibiców

Źródło: WPROST.pl