Po piątkowej wygranej Polek nad Słowenią w trzech setach w niedzielę polski zespół mierzył się z Węgierkami. Faworytki były jedne, pytaniem pozostawało tylko, jak szybko Biało-Czerwone rozprawią się z rywalkami. Okazało się jednak, że Węgierki były w stanie wyrwać jednego seta.
Niepokojący przestój Polek na ME
To tym bardziej zaskakujące, że w pierwszych dwóch partiach Polki wygrały odpowiednio 25:22 i 25:12. To jednak nie zniechęciło przeciwniczek, ambitnie walczących o każdy punkt. Efekt? Trener Stefano Lavarini w końcówce trzeciego seta musiał wrócić do podstawowych Joanny Wołosz, Magdaleny Stysiak czy Martyny Łukasik. Pierwszy garnitur nie zdołał odrobić kilku punktów straty i zamiast trzech, polski i węgierski zespół zagrały ostatecznie cztery partie.
Do tej ostatniej selekcjoner Biało-Czerwonych delegował wyjściowe ustawienie, wracając m.in. do Marii Stenzel czy Agnieszki Kąkolewskiej. Można przyznać, że set trzeci to wypadek przy pracy Polek. Ale i wskazówka, jak nie należy pozwalać się rozkręcać niżej notowanym przeciwniczkom.
Biało-Czerwone kontra mistrzynie świata
W poniedziałek Biało-Czerwone czeka dużo poważniejsze wyzwanie. Rywalkami na ME będą aktualne mistrzynie świata Serbki. To będzie okazja do kolejnego rewanżu za porażkę w ubiegłorocznym ćwierćfinale w Gliwicach, właśnie podczas MŚ. Niektórzy eksperci twierdzą, że tamten przegrany tie-break był „meczem założycielskim” obecnego teamu Lavarniego.
Serbki to zupełnie jednak inna półka aniżeli Słowenki czy Węgierki. Pytaniem bez odpowiedzi pozostaje, czy słabszy moment Biało-Czerwonych z końcówki trzeciego seta niedzielnego meczu, to wypadek przy pracy, czy jednak niepokojący sygnał. O tym zapewne przyjdzie się przekonać w najbliższych dniach. Początek spotkania z Serbią zaplanowano na godzinę 20:00.
Czytaj też:
Stefano Lavarini ocenił pierwszy występ Polek na ME. Trener wskazał pewien szczegółCzytaj też:
Memoriał Wagnera bez happy-endu. Biało-Czerwoni gorsi od podwójnych mistrzów