Polscy skoczkowie nie będą dobrze wspominali konkursu w Willingen, który zakończył się dyskwalifikacją Piotra Żyły i Stefana Huli. Uwagę kontrolera sprzętu zwróciło „niezgodne z regulaminem" obuwie Biało-Czerwonych, a po zawodach okazało się, że dyskwalifikacja nastąpiła po złożeniu protestu przez Stefana Horngachera.
Adam Małysz: Stefan Horngacher poczuł zagrożenie
Zachowanie trenera Niemców nie dziwi Adama Małysza, który skomentował sprawę w rozmowie z Onetem. – Horngacher gra w innym zespole, będzie więc robił swoje. Kiedy był u nas, robił zamęt w naszych sprawach, a więc to normalne. Każdy walczy o swoje, on też – ocenił.
Według dyrektora sportowego PZN Horngacher „doniósł” na Polaków, ponieważ ci świetnie zaprezentowali się dzień przed pierwszym konkursem. Przypomnijmy, Kamil Stoch wygrał wówczas jeden z treningów, podczas którego Piotr Żyła był drugi, a Dawid Kubacki szósty. Nasz trzykrotny mistrz olimpijski okazał się także najlepszy podczas prologu, który Żyła skończył na czwartym miejscu. – Poczuł zagrożenie, tak myślę. Zobaczył, jak skaczą nasi w prologu, i wybuchł. Jest impulsywny, znamy go – ocenił Małysz.
Były skoczek wyraził także nadzieję, że zamieszanie wokół sprzętu nie „podetnie skrzydeł" Biało-Czerwonym. Jak dodał, buty stosowane przez Polaków w Willingen nie są żadną nowością, a zawierają jedynie modyfikację. Malysz zwrócił uwagę, że to kontroler sprzętu Mikka Jukara decyduje o tym „czy coś jest sprawiedliwe, czy nie”. Przypomnijmy, wspomnianego kontrolera skrytykował także sekretarz generalny PZN Jan Winkiel, który w rozmowie z „Wprost” skomentował zamieszanie wokół sprzętu podopiecznych Michala Doleżala.