Trener Norwegów broni Stefana Horngachera. Przy okazji zasugerował coś, co może zaniepokoić polskich skoczków

Trener Norwegów broni Stefana Horngachera. Przy okazji zasugerował coś, co może zaniepokoić polskich skoczków

Alexander Stoeckl
Alexander Stoeckl Źródło: Newspix.pl / EXPA
Na kilka dni przed startem rywalizacji olimpijskiej dyskusję na temat skoków narciarskich zdominował temat sprzętu polskich skoczków. Podczas konkursu w Willingen zdyskwalifikowano dwóch Biało-Czerwonych, na których „doniósł” Stefan Horngacher. Jak się okazuje, trener Niemców może liczyć w tym względzie na poparcie szkoleniowca Norwegów.

Konkursy Pucharu Świata w Willingen były ostatnim sprawdzianem formy skoczków narciarskich przed igrzyskami olimpijskimi. O dużym pechu mogą mówić Polacy, którzy po udanym prologu nie byli w stanie powalczyć o wysokie lokaty w trakcie sobotniego konkursu. Dwóch z Biało-Czerwonych zostało zresztą zdyskwalifikowanych po proteście, jaki złożył Stefan Horngacher. Sprawa dotyczyła butów naszych zawodników, które miały być nieregulaminowe.

Skoki narciarskie. Trener Norwegów broni Horngachera

O komentarz w sprawie poproszono Alexandra Stoeckla. Według trenera Norwegów modyfikacje w obuwiu Biało-Czerwonych były widoczne. – Moim zdaniem przy dyskwalifikacji nie chodziło o względy bezpieczeństwa, tylko zwiększenie możliwości aerodynamicznych. Tam są jasne reguły, które mówią, że nie można dawać niczego ekstra w butach, wzmacniającego aerodynamikę. Z tego powodu uważam, że buty były nielegalne – wyjaśnił w rozmowie z tvpsport.pl.

Trener Norwegów podkreślił także, że Stefan Horngacher nie jest złym, tylko uczciwym człowiekiem. – Całkowicie zgadzam się z nim w tym miejscu. Powinniśmy uprawiać sport. Jeśli ktoś widzi niezgodności sprzętowe, powinien o tym powiedzieć. Teraz to był on, następnym razem to ja mogę złożyć protest – stwierdził.

Słowa Stoeckla mogą niepokoić, tym bardziej że już 6 lutego zostanie rozegrany pierwszy konkurs olimpijski, a polski sztab nie ma najlepszego zdania o kontrolerze sprzętu. O tym, że Mika Jukkara nie jest kompetentną osobą, mówił również sekretarz generalny PZN Jan Winkiel, który w rozmowie z „Wprost” podkreślił, że podopieczni Michala Doleżala nie byli traktowani na równi z niemieckimi zawodnikami.

Czytaj też:
Polacy już po pierwszych skokach w Zhangjiakou. Nie wszyscy Biało-Czerwoni błysnęli formą

Źródło: sport.tvp.pl