Jeszcze kilka dni temu w mediach pojawiały się spekulacje, że konkurs drużynowy w ramach MŚ w lotach nie odbędzie się. Wszystko z powodu zbyt małej liczby drużyn zgłoszonej do zawodów. Zgodnie z regulaminem, aby rozdać medale w imprezie tej rangi, potrzebny jest udział ośmiu drużyn. Chęć walki na skoczni w Vikersund wyraziło tylko 7 ekip. Ostatecznie jednak zawody udało się przeprowadzić.
Skoki narciarskie. Polacy tłem dla światowych mocarstw
Już słabe wyniki w konkursie indywidualnym mogły sugerować, że Biało-Czerwoni nie zdołają nawiązać rywalizacji o najwyższe lokaty. Niestety, ale pierwsza seria konkursowa błyskawicznie zweryfikowała dyspozycję naszych skoczków.
Jako pierwszy z belki odbił się Piotr Żyła. Po jego skoku na 210,5 metra Polska zajmowała 6. miejsce. W drugiej turze dobrze spisał się Dawid Kubacki. Jego próba na 213 metrów pozwoliła naszej reprezentacji awansować na 4. lokatę. W ostatniej rundzie na miarę swoich możliwości skoczył również Jakub Wolny. Najlepszy z naszych zawodników uzyskał 215,5 metra.
Poziomem od kolegów z drużyny odstawał Kamil Stoch. Najbardziej utytułowany z naszych reprezentantów nie osiągnął nawet punktu konstrukcyjnego, ponieważ swój lot zakończył już na 194. metrze. Ostatecznie po pierwszej serii Polska zajmowała 5. lokatę, a do czwartych Norwegów traciła 50,7 pkt.
Kibicom i rywalom ręce składały się do oklasków, kiedy z progu wychodzili kolejni Słoweńcy. Prowadzenie objęli już po pierwszym skoku i nie oddali go aż do końca pierwszej serii. W każdej kolejnej próbie zwiększali przewagę nad rywalami. Żaden z reprezentantów tego kraju nie wylądował poniżej 220. metra. Po pierwszej części zmagań podium uzupełniali Niemcy i Austriacy.
Polacy bezsilni jak w całym sezonie
Otwarcie drugiej serii w wykonaniu Piotra Żyło nie można było zaliczyć do udanych. Polak leciał bardzo nisko nad zeskokiem, ale tym razem „nie złapał noszenia”, przez co osiągnął zaledwie 201,5 metra, a Polska wygrywała tylko z Finlandią i zajmowała 6. lokatę. W swojej turze bardzo dobrze spisał się Dawid Kubacki, który skoczył 212 metrów. W pierwszym momencie wydawało się, że będzie to co najwyżej solidna próba, ale po bardzo słabych skokach Japończyka, Norwega, Niemca i Austriaka, byłą to druga najlepsza odległość tej kolejki. Tym samym nasza reprezentacja awansowała na 5. lokatę i odrobiła sporo punktów do Norwegii. Podium było już jednak poza naszym zasięgiem.
Na pożegnanie z Vikersund pięknym skokiem popisał się Kamil Stoch. Lider naszej kadry osiągnął aż 221,5 metra. Aż szkoda, że tak dobrej próby nie udało mu się oddać również w pierwszej serii konkursowej. Niestety dokonanie Polaka i tak bledło przy tym, co zrobił Timi Zajc, który uzyskał 228,5 metra i to z obniżonego rozbiegu.
Przed ostatnią kolejką nawet katastrofa nie była w stanie pozbawić Słoweńców złota. Ich przewaga nad drugimi Niemcami wynosiła aż 138,3 pkt. Jednak emocje towarzyszyły kibicom podczas koków Niemców, Austriaków i Norwegów, bowiem to te trzy nacje biły się o srebrny i brązowy medal.
W piękny stylu z imprezą pożegnał się również Jakub Wolny, który doleciał aż do 231. metra. Tą próbą zapewnił naszej drużynie 5. lokatę na koniec zmagań drużynowych. 3 metry krócej od Polaka skoczył obecny mistrz świata w lotach Marius Lindvik. Wystarczyło to jednak na pokonanie Austrii, a tym samym wywalczenie brązowego medalu. Stefan Kraft osiągnął bowiem tylko 220. metrów, przez co jego drużyna spadła na czwartą lokatę.
Srebro wywalczyli Niemcy. Zrobili to w pięknym stylu, ponieważ Karl Geiger poleciał aż na 238. metr. Złoto zdobyła Słowenia. Do zwycięstwa wystarczyło im 125,5 metra. Lanisek osiągnął jednak 228,5 metra, a jego drużyna zdeklasowała rywali. Niemców wyprzedzili o 128 punktów.
Czytaj też:
Adam Małysz skrytykował polskiego skoczka narciarskiego. „Trudny do wyjaśnienia przypadek”