Po drugim konkursie indywidualnym w mistrzostwach świata w Planicy wydawało się, że reprezentacja Polski jest na tyle mocna, by zdobyć medal również w zawodach drużynowych. Świetne występy Dawida Kubackiego (brązowy medal) oraz Kamila Stocha (4. miejsce), a także wcześniejszy triumf Piotra Żyły (złoto i obroniony tytuł na małej skoczni) pozwoliły wierzyć w sukces grupowy. Nawet Thomas Thurnbichler zapowiadał otwarcie walkę o złoto. Tymczasem Biało-Czerwoni skończyli konkurs poza podium, a duży wpływ na to miała ryzykowna decyzja selekcjonera.
Ryzykowny manewr Thomasa Thurnbichlera w konkursie drużynowym
Już po pierwszej serii naszym rodakom nie szło najlepiej. Z perspektywy czasu dziwna wydawała się decyzja, by Aleksander Zniszczoł skakał jako trzeci w kolejności, co mogło się wiązać z tym, iż mógł stracić ze względu na obniżanie belki. Zawiódł też Piotr Żyła, który skakał zdecydowanie poniżej swoich możliwości.
W związku z tym przed ostatnim skokiem w konkursie, tym Dawida Kubackiego, Thurnbichler zdecydował się na ryzykowny manewr. Naszych rodaków od podium dzieliło wówczas 14,1 punktu. Austriak poprosił więc o obniżenie rozbiegu. To mogło zaowocować dużą bonifikatą punktową, ale 33-latek musiałby jeszcze oddać skok na 95. proc. skoczni, czyli 131 metrów. Niestety tego progu nie osiągnął. Pofrunął na 128,5 metra i w związku z tym Polacy musieli pogodzić się z 4. miejscem.
Thomas Thurnbichler tłumaczy, dlaczego chciał obniżenia belki
– Sprawdziłem warunki na skoczni w ostatniej rundzie, wydawały się stabilne. Byłem pewien, że Dawid zdoła tego dokonać – mówił trener na antenie Eurosportu. Tłumaczył w ten sposób to, dlaczego poprosił o obniżenie belki z 11 na 9. pozycję. – Oddał dobry skok, ale nieco zabrakło mu odległości.
– Jestem rozczarowany. Czwarte miejsce to nie jest to, czego pragnęliśmy. Jestem pewien, że było nas stać na medal. Inni zrobili to, co powinniśmy zrobić my – zakończył.
Czytaj też:
Halvorowi Egnerowi Granerudowi puściły nerwy. „Co za g***o!”Czytaj też:
Adam Małysz wyznał, czego spodziewa się po Kamilu Stochu. „Strasznie trudna sytuacja”