Na początku sezonu 2023/24 nie tylko polscy skoczkowie mieli mnóstwo kłopotów. Z takowymi mierzył się również Anze Lanisek, który wystartował zdecydowanie gorzej, niż się spodziewano. Dlaczego na starcie nie szło mu tak dobrze, jak oczekiwano? O szczegółach opowiedział sam zainteresowany.
Anze Lanisek był w kryzysie
28-latek w poprzednim sezonie zakończył rywalizację w Pucharze Świata na podium (także przez rezygnację Dawida Kubackiego), więc eksperci sądzili, że tej zimy również pójdzie za ciosem. Nic takiego się nie stało, a przynajmniej nie na starcie sezonu. W Ruce na przykład dwukrotnie uplasował się w drugiej dziesiątce, w Lillehammer raz też wypadł z dziesiątki i dopiero potem nastąpił postęp.
Słoweńcowi idzie znacznie lepiej od drugiego weekendu grudnia, gdy skoczkowie startowali w Klingenthal. Wtedy Lanisek pierwszy raz znalazł się tuż za podium i mimo falstartu w Turnieju Czterech Skoczni na początku stycznia 2024 roku wygrał swój pierwszy konkurs w sezonie. Stało się to w Garmisch-Partenkirchen. W Bischofshofen z kolei zajął 3. miejsce.
– Próbowałem zachować spokój – powiedział Słoweniec w „Przeglądzie Sportowym”, nawiązując do trudnego początku. Zdradził, że w kolejnych konkursach próbował zachować spokój i podchodzić do zawodów na większym luzie, ale kompletnie mu się to nie udawało. Coś drgnęło dopiero przed Turniejem Czterech Skoczni.
Skąd te problemy Słoweńca?
Dlaczego dopiero wtedy? – W zawodach bywałem zbyt zestresowany, nie potrafiłem się zrelaksować – przyznał 28-latek bez ogródek. Starał się nie przywiązywać zbyt dużej uwagi do osiąganych wyników, lecz nie było to łatwe. Zamiast tego reprezentant Słowenii pragnął przywrócić sobie radość ze skakania, ponieważ nie traktuje tego wyłącznie jako swojej pracy. To dla niego pasją, którą uwielbia.
Jedną z odpowiedzi dotyczącą tego, dlaczego Anze Lanisek musiał poczekać kilka tygodni na powrót do wysokiej formy, może być to, co stało się latem. Chodzi oczywiście o zmiany w przepisach sprzętowych, które sprawiły poszczególnym zawodnikom spore problemy. Temat ten nie ominął 28-latka.
– Okazało się, że niuanse mogą całkowicie zresetować twoje odczucia. Od nowa szukałem prawidłowej pozycji na rozbiegu. Przed zimą nie udało mi się wypracować gotowości. Nie byłem dobrze przygotowany na początek sezonu – podsumował.
Czytaj też:
Polski skoczek sam sobie stworzył problem. Thurnbichler wyraził się jasnoCzytaj też:
Thurnbichler wierzy w polskiego skoczka. Jest tego pewny