Iga Świątek wygrała losowanie i to jej przypadło rozpoczęcie spotkania z pola serwisowego. Polka pewnie wygrała gema, a nawet dosyć szybko wyszła na prowadzenie 3:0. Do stanu 4:1 wszystko wydawało się być pod kontrolą naszej zawodniczki, która jednak po każdym małym błędzie bardzo się denerwowała na samą siebie. Dobrą serię zaliczyła później niestety Rosjanka, która doprowadziła do remisu 4:4 a ostatecznie do tie-breaka. Tam od początku wszystko ułożyło się dla Polki źle, bo na wstępie przegrała mini breaka i do końca nie odrobiła strat, przegrywając 4:7.
Iga Świątek wyglądała na zmęczoną. Walczyła jednak do końca
Iga Świątek w drugiej partii zdołała uspokoić swoją frustrację, wynikającą z popełnianych czasami błędów. Ambicje zostały zgłuszone przez koncentrację, która niestety nie pozwalała Polce przełamać przeciwniczki. Raszynianka robiła jednak "swoje" przy zagrywce i nie dała odskoczyć rywalce. Świątek starała się grać bardzo agresywnie, ale również to samo robiła Rosjanka. Trwało oczekiwanie, która z nich jako pierwsza uderzy mocniej, by przejąć kontrolę nad spotkaniem. Było bardzo dużo punktów, które ciągnęły się przez wiele sekund i gemy, w których wydaje się, że bez końca toczyła się walka w równowadze.
Przy wyniku 4:4 Iga Świątek zaczęła punktować przy zagrywce przeciwniczki i pojawiła się realna szansa na przełamanie. Szansa przerodziła się w fakt i Polka nawet bez walki na równowadze wyszła na prowadzenie 5:4, a chwilę później wygrała gema przy swojej zagrywce do zera.
Trzeci decydujący set zaczął i skończył się wspaniale
Iga Świątek wybitnie weszła w trzecią partię, w której do zera wygrała gema przy zagrywce Samsonowej i rozpoczęła drogę po upragnione zwycięstwo. Niestety Rosjanka też zaznaczyła, że interesuje ją zwycięstwo, ponieważ dokonała przełamania zwrotnego i gra zaczynała się niejako od nowa. Nasza zawodniczka zdołała na szczęście przełamać ponownie i następnie obronić swoją zagrywkę na 3:1. Wyglądało na to, że raszynianka wraca na dobre tory. Było to jednak złudne, ponieważ chwilę później na tablicy widniał już wynik 3:3. Dotarliśmy do stanu 5:5, przy którym Samsonowa wykonała serię błędów. Dzięki czemu dosyć niespodziewanie Świątek wyszła na prowadzenie 6:5 i miała przed sobą zagrywkę na zwycięstwo i awans do finału.
Czytaj też:
Reprezentant Polski gotowy na powrót do Europy? Jego agenci już prowadzą rozmowy