Spotkanie Igi Świątek z Karoliną Muchovą zapowiadano jako rewanż za finał tegorocznego turnieju imienia Rolanda Garrosa. W finale French Open zmierzyły się właśnie te dwie tenisistki, a górą była – niemalże już tradycyjnie w tych rozgrywkach – Polka. Tym razem Czeszka miała jej przeszkodzić na drodze po zwycięstwo w Montrealu, ale po wielu trudach znów triumfowała pierwsza rakieta rankingu WTA. Mecz zakończył się jednak w środku nocy naszego czasu ze względu na opady deszczu.
Iga Świątek pokonała Karolinę Muchovą
Na starcie wydawało się, że to będzie kolejna potyczka z cyklu tych łatwych i przyjemnych dla raszynianki. W pierwszym secie widzieliśmy bowiem pełną dominację naszej rodaczki. Muchova co prawda zdołała utrzymać swój serwis na początku seta, ale potem szło jej coraz gorzej. Świątek była cierpliwa, obroniła dwa break pointy, a także zmuszała przeciwniczkę do częstych błędów. W dalszej części znów obroniła aż cztery break pointy i dopięła swego w efektownym stylu, zwyciężając 6:1.
Tak fatalne rozpoczęcie spotkania mogło zdeprymować reprezentantkę Czech, aczkolwiek nic takiego nie miało miejsca. Przeciwnie, dodatkowo zmotywowana zawodniczka szybko wyszła na prowadzenie 2:1, a zaraz potem podwyższyła wynik. Wykorzystała już pierwszą okazję na przełamanie, co okazało się kluczowe dla losów drugiego seta. W poczynania Świątek wkradła się nerwowość, Muchova prowadziła nawet 4:1. Ostatecznie wygrała 6:3, bo Polka jeszcze próbowała ją gonić, ale zamknięcie meczu w dwóch częściach jej się nie udało.
Długa przerwa w meczu Igi Świątek
Gorzej, że na trzecią trzeba było czekać i to bardzo długo. Przed 22:00 czasu polskiego w Montrealu zaczęło dość mocno padać, więc zarządzono przerwę, która trwała prawie pięć godzin. Rywalizacja Igi Świątek z Karoliną Muchovą została więc wznowiona tuż przed 3:00 w nocy. Na szczęście przerwa posłużyła raszyniance, która szybko wyszła na prowadzenie 2:0 i już go nie oddała. Po wygraniu 6:4 trzeciego seta i 2:1 całego meczu Polka awansowała do ćwierćfinału WTA Montreal.
Czytaj też:
Aryna Sabalenka w ogniu krytyki. Przekroczyła kolejną granicę?Czytaj też:
Caroline Woźniacki wróciła do gry po trzech latach. Skomentowała swoje występy w WTA Montreal