Iga Świątek najadła się strachu. Trudny mecz z reprezentantką Szwajcarii

Iga Świątek najadła się strachu. Trudny mecz z reprezentantką Szwajcarii

Iga Świątek
Iga Świątek Źródło:PAP/EPA
Iga Świątek zwyciężyła z Celine Naef w trzecim pojedynku meczu Szwajcaria – Polska. To oznacza, że mamy awans do turnieju finałowego Billie Jean King Cup!

Z niecierpliwością czekaliśmy na sobotni pojedynek Igi Świątek z Celine Naef. Zwycięstwo bowiem zapewniało reprezentacji Polski awans do turnieju finałowego Billie Jean King Cup (po pierwszym dniu prowadziliśmy ze Szwajcarią 2:0). Oczywiście to nasza tenisistka była faworytką, ale początek spotkania sprawił, że sama zawodniczka, jak i polscy kibice najedli się strachu.

Naef wygrała gem do zera przy serwisie Świątek

I rzeczywiście pierwsze akcje sobotniego pojedynku wyglądały niecodziennie. O ile Świątek przy własnym serwisie wygrała pierwszego gema, to kolejne trzy zgarnęła... Naef. Najpierw Szwajcarka operowała bardzo dobrze swoim podaniem, a następnie zaskakiwała reprezentantkę Polski returnami. Gdy Świątek znajdowała na nie odpowiedź, to z kolei Naef uruchamiała głęboki bekhend. Świątek trochę się pogubiła i nie zdobyła nawet jednego punktu w tym gemie. W tamtym momencie było 2:1 dla Szwajcarki, a po chwili ta podwyższyła prowadzenie.

Polscy kibice mogli przecierać oczy ze zdumienia, patrząc na to, jak radzi sobie 148. tenisistka świata z liderką rankingu. Przy stanie 3:1 nastąpiło jednak orzeźwienie u faworytki. Najpierw Świątek doprowadziła do wyrównania, a potem nadal toczyła grę na własnych warunkach. Naef wciąż potrafiła zaskakiwać returnami, ale nie była w stanie utrzymać poziomu ich dokładności z pierwszych gemów. Od stanu 4:4 Świątek najpierw utrzymała serwis, a następnie drugi raz przełamała rywalkę, co dało jej zwycięstwo 6:4.

Świątek z nerwami w drugim secie

Jak pokazała rzeczywistość, mocy Szwajcarce starczyło głównie na inauguracyjną partię. W drugiej na korcie przez większość czasu istniała już tylko jedna zawodniczka, choć to niepowiedziane, że skończyło się na łatwej grze. Zawahanie u naszej tenisistki widzieliśmy po stanie 4:0.

Wtedy Szwajcarka sensacyjnie ugrała trzy gemy z rzędu. Było to o tyle zaskakujące, iż wydawało się, że 22-latka ma wszystko pod kontrolą. Tymczasem straciła nawet dwa własne serwisy. Błędów pojawiło się mnóstwo, czy to ze strony forhendowej, czy też bekhendowej. Był to niecodzienny obrazek, bo zazwyczaj tak wielu pomyłek w krótkim czasie u Świątek nie widzimy.

Naef uwierzyła w siebie, ale w ósmym gemie Świątek ponownie się przebudziła i ostudziła jej zapał, dokonując przełamania. Wtedy była już tylko gema od wygrania spotkania. Na szczęście przy swoim podaniu już się nie myliła. To oznacza, że zwyciężyła w całym spotkaniu 6:4, 6:3. Polska zapewniła sobie awans do turnieju finałowego Billie Jean King Cup, a teraz przed nami już tylko pojedynek deblowy na zakończenie starcia ze Szwajcarią.

Czytaj też:
Wynik nie mówi prawdy. Iga Świątek ma za sobą niełatwe spotkanie
Czytaj też:
Morderczy pojedynek Magdaleny Fręch. Iga Świątek biła brawo z podziwem

Opracował:
Źródło: WPROST.pl