5 sierpnia do boju ruszyło kilku polskich lekkoatletów, w tym także Łukasz Niedziałek. Co ciekawe 21-latek wraz z innymi sportowcami uprawiającymi chód sportowy startowali nie w Tokio, a Sapporo, gdzie klimat był nieco przyjazny w kontekście uprawiania sportu.
Niedziałek nie wytrzymał intensywności
Niestety i w tej konkurencji nie doświadczyliśmy sukcesów. Polak przez długi czas znajdował się daleko w stawce. Na różnych etapach zajmował 44. czy nawet 50. miejsce z ponad dwiema minutami straty do liderującego wówczas Wanga Kihauy. Do tego mniej więcej po przebyciu 12 kilometrów nasz reprezentant w ogóle wycofał się z wyścigu, ponieważ nie miał szans na sukces, a do tego zupełnie opadł z sił.
Nie był on jednak osamotniony w tej decyzji, ponieważ z podobnych powodów, a także kontuzji, z dalszego chodu zrezygnowało również wielu innych sportowców.
Emocjonująca rywalizacja włosko-japońska
Rywalizacja o medale była jednak niezwykle zacięta. Długo liderujący Wang stracił prowadzenie mniej więcej na trzy kilometry przed metą, choć wydawało się, że akurat pod względem fizycznym jest świetnie przygotowany. Rewelacyjny finisz z kolei zaliczali Stano oraz Ikeda. Pierwszy z nich w pewnym momencie został nawet upomniany o błąd techniczny, ale taka była jego taktyka, aby iść na granicy ryzyka.
Taktyka ta była opłacalna – Włoch zdobył złoto z czasem 1:21:05. Japończyk zdobył srebro, docierając do finiszu dziewięć sekund później. Trzecie miejsce przypadło Yamanishiemu, innemu japońskiemu zawodnikowi, który do lidera stracił 23 sekundy.
Czytaj też:
Tokio 2020. Jaka przyszłość czeka Vitala Heynena? „Osłodził nam życie, ale coś już się wypaliło”