Trybuny przy Łazienkowskiej w meczu Legii z Realem świeciły pustkami. Kiedy w 1. minucie Bale dał prowadzenie „Królewskim” łatwo więc było ten moment… przegapić. Walijczyk dostał jednak nieśmiałe oklaski od garstki osób, które weszły na stadion. Trzeba przyznać, że zasłużone, bo pomocnik gości popisał się fantastycznym strzałem. Po tej bramce Real zamknął swoich rywali na połowie boiska i starał się grać ofensywnie. „Wojskowi” mieli też sporo szczęścia, bo kilka razy robiło się gorąco pod bramką Malarza. W 35. minucie gracze Zinedine Zidane’a trafili po raz drugi. Dobrym podaniem do Benzemy popisał się Bale. Francuz nie miał problemów, by z niewielkiej odległości trafić do siatki.
Końcówka pierwszej połowy należała jednak do Legii. W 40. minucie Odjidja popisał się świetnym strzałem i mieliśmy gola kontaktowego. Asystę w tej sytuacji zapisał na swoje konto Guilherme.
Po zmianie stron szybko okazało się, że zespół trenera Jacka Magiery nie złoży broni. W 58. minucie było 2:2. Radović zakończył kontratak Legii świetnym strzałem i Keylor Navas mógł tylko odprowadzić futbolówkę wzrokiem. „Królewskim” mecz wymknął się spod kontroli, więc rzucili się do ataku, aby znowu wyjść na prowadzenie. Nie mieli jednak pomysłu na rozmontowanie defensywy stołecznej drużyny. W 83. minucie gospodarze przeprowadzili akcję, po której z pewnością wiele osób nie mogło uwierzyć w bieg wydarzeń. Moulin dostał świetne podanie od Prijovicia i precyzyjnym strzałem zmieścił piłkę w siatce.
Radość Legii nie trwała jednak długo. 60 sekund później wyrównał Mateo Kovacić i od tej pory Real stawiał już wszystko na jedną kartę. Zespół Magiery bronił się jak mógł. Jeszcze w doliczonym czasie Asensio trafił w poprzeczkę, ale ostatecznie „Wojskowi” wywalczyli punkt w historycznym starciu z Realem Madryt.
Czytaj też:
Dzisiaj Legia zagra z Realem przy pustych trybunach. "Czujemy zawstydzenie"