Galeria:
Memy po meczu AS Roma - FC Barcelona
Chyba nikt nie wierzył, że po porażce 1:4 na Camp Nou, AS Roma będzie w tanie powalczyć jeszcze o wynik dający awans. W rewanżowym meczu stał się jednak prawdziwy cud. Rzymianie objęli prowadzenie już w 6. minucie po bramce Edina Dżeko. Roma grała wysokim pressingiem, z czym kompletnie nie radzili sobie gracze Barcelony. Obrona Włochów była nie do przejścia, nawet przy indywidualnych akcjach Luisa Suareza czy Lionela Messiego.
Po przerwie obraz gry się nie zmienił, a gospodarze szybko strzelili drugiego gola. Dżeko w 56. minucie wywalczył rzut karny. Z jedenastu metrów piłkę w siatce umieścił Daniele De Rossi. Wtedy było już jasne, że Romie wystarczy jedna bramka, by awansować, więc zaczęła się szalona pogoń za korzystnym wynikiem. Barcelona miała problem, by wyjść z własnej połowy, a podopieczni Eusebio Di Francesco grali jak natchnieni. W 82. minucie po dośrodkowaniu z rzutu rożnego, głową do bramki trafił Kostas Manolas. To ostatecznie przekreśliło szanse Barcelony na awans do półfinału Ligi Mistrzów, mimo że w pierwszym spotkaniu na Camp Nou gracze Ernesto Valverde wygrali 4:1.
Kontrowersje w Manchesterze
Sporo emocji było także w drugim wtorkowym meczu na Etihad Stadium. Manchester City nie miał jednak tyle szczęścia, co AS Roma i nie odrobił strat z pierwszego meczu. W półfinale zameldował się Liverpool, który wygrał 2:1. W tym starciu doszło jednak do dużej kontrowersji, bowiem Leroy Sane w 42. minucie strzelił gola na 2:0 dla „The Citizens”, ale sędzia dopatrzył się spalonego, ... którego nie było. Można powiedzieć, że to był punkt zwrotny w tym starciu. Wcześniej Manchester City prowadził 1:0 i za wszelką cenę dążył do odrobienia strat. Kto wie, jak potoczyłoby się to spotkanie, gdyby sędzia jednak nie popełnił błędu.
Czytaj też:
Internauci zachwyceni po przewrotce Ronaldo. Memy zalały internet