Reprezentacja Polski w siatkówce przystąpiła do tegorocznych mistrzostw świata nie tylko w roli współgospodarza turnieju, ale także jako jeden z faworytów do medalu. Drużyna wspierana przez PKN ORLEN, który od 2012 roku jest sponsorem głównym Polskiego Związku Piłki Siatkowej i aktywnie angażuje się w rozwój dyscypliny, już w fazie grupowej czempionatu potwierdziła mistrzowskie aspiracje.
Komplet zwycięstw w fazie grupowej
Podopieczni Nikoli Grbicia na inaugurację turnieju gładko, bo w trzech setach, ograli Bułgarów. Kolejny mecz fazy grupowej również był pokazem mocy w wykonaniu Biało-Czerwonych, którzy pokonali 3:0 Meksyk. Pierwszy poważny sprawdzian nadszedł dopiero w starciu reprezentacją Stanów Zjednoczonych, która jest uznawana za jedną z najlepszych drużyn na świecie.
Polacy musieli uznać wyższość Amerykanów tylko w jednym secie. Pozostałe padły łupem obrońców tytułu, którzy tym samym wygrali rywalizację w grupie C i z dziewięcioma punktami na koncie zostali rozstawieni w fazie pucharowej z pierwszego miejsca.
Droga Polaków do finału
W 1/8 finału polskim siatkarzom przyszło zmierzyć się z Tunezją, która była teoretycznie najsłabszą drużyną w stawce. Gospodarze turnieju jak na faworytów przystało, rozbili rywali i po trwającym trzy sety spotkaniu zameldowali się w ćwierćfinale.
W walce o półfinał Biało-Czerwoni po raz kolejny zagrali z Amerykanami. Tym razem podopieczni Johna Sperawa wyżej zawiesili poprzeczkę naszym reprezentantom, którzy awansowali dopiero po emocjonującym tie-breaku. Duża w tym zasługa świetnie dysponowanych środkowych: Mateusza Bieńka i Jakuba Kochanowskiego oraz Aleksandra Śliwki, który brał na siebie odpowiedzialność za kończenie akcji. Przyjmujący ZAKSY Kędzierzyn-Koźle nic nie robił sobie z towarzyszącej mu presji i zdobył ostatni punkt w meczu, odsyłając tym samym reprezentantów USA do domu.
Kolejny pięciosetowy dreszczowiec czekał na polskich siatkarzy w półfinale. Zespół prowadzony przez Nikolę Grbicia zmierzył się z Brazylią, czyli aktualnym wicemistrzem świata. Tym razem Polacy rzadziej grali środkiem, a częściej – skrzydłami. Jednym z bohaterów spotkania ponownie został Aleksander Śliwka. Jeszcze lepiej spisywał się Kamil Semeniuk, który zdobywał cenne punkty w tie-breaku, znacznie przyczyniając się do awansu.
Bolesna lekcja siatkówki w finale
W finale na reprezentację Polski czekali Włosi, którzy przed turniejem nie byli upatrywani w roli głównego faworyta do złota. Wprawdzie Azzurri to aktualni mistrzowie Europy, ale zespół prowadzony przez Ferdinando De Giorgiego wciąż jest młody i niedoświadczony, co rodziło pytania o to, jak poradzi sobie w starciach z najlepszymi ekipami na świecie.
Siatkarze z Italii sprawili się jednak wyśmienicie, a w finale górowali nad Biało-Czerwonymi w każdym elemencie gry. Wpływ na taki przebieg spotkania mógł mieć przebieg rozegranych dzień wcześniej półfinałów: podopieczni Grbicia rozegrali pięciosetowy bój z Brazylijczykami, a Włosi w trzech setach ograli Słoweńców.
Mecz finałowy zakończył się wynikiem 3:1. Podopieczni Grbicia wprawdzie mają powody do niedosytu, ale też do dumy. Reprezentacja Polski po raz trzeci z rzędu zagrała w finale mistrzostw świata i po raz drugi w historii zakończyła czempionat ze srebrnym medalem. O świetnej postawie Biało-Czerwonych świadczą też decyzje organizatorów turnieju, którzy postanowili nagrodzić indywidualnie trzech naszych siatkarzy.
MŚ w siatkówce. Nagrody indywidualne
- Najlepsi przyjmujący: Leal (Brazylia), Kamil Semeniuk (Polska)
- Najlepsi środkowi: Mateusz Bieniek (Polska), Gianluca Galassi (Włochy)
- Najlepszy libero: Fabio Balaso (Włochy)
- Najlepszy rozgrywający: Simone Giannelli (Włochy)
-
Najlepszy atakujący: Bartosz Kurek (Polska)
- MVP: Simone Giannelli (Włochy)
Zawiedli faworyci
Brązowe medale wywalczyli Brazylijczycy, którzy w meczu o 3. miejsce pokonali Słoweńców. Jednym z największych zaskoczeń tegorocznego turnieju była słaba postawa Francuzów, których przed startem czempionatu upatrywano w roli faworytów do złota.
Mistrzowie olimpijscy wyszli z grupy z kompletem zwycięstw, ale już w 1/8 finału napotkali wyraźne problemy. Trójkolorowi dopiero po tie-breaku pokonali Japończyków ale awans do ćwierćfinału okazał się szczytem ich możliwości. Francuzi ulegli w nim Włochom i rok po wywalczeniu złota igrzysk w Tokio zakończyli mistrzostwa świata poza strefą medalową.
Ukraina pozytywnie zaskoczyła
Pozytywnym zaskoczeniem czempionatu był z kolei występ reprezentacji Ukrainy. Nasi wschodni sąsiedzi otrzymali prawo startu w turnieju po tym, jak Międzynarodowa Federacja Piłki Siatkowej odebrała organizację imprezy Rosjanom i wykluczyła ich z zawodów. Ukraińcy wykorzystali daną im szansę i – po ograniu Portoryko i Tunezji w fazie grupowej – awansowali do 1/8 mistrzostw z drugiego miejsca.
Nasi wschodni sąsiedzi dużą niespodziankę sprawili w boju o ćwierćfinał. Ukraińcy pokonali w trzech setach Holendrów, którzy byli faworytami tego starcia. W ćwierćfinale z kolei podopieczni Ugisa Krastinsa wprawdzie ulegli Słoweńcom, ale zdołali urwać seta wicemistrzom Europy, momentami grając z nimi jak równy z równym.
Czekamy na kolejny sukces
Kibiców siatkówki reprezentacyjnej czeka teraz przerwa od meczów kadry, która do gry o stawkę wróci dopiero w przyszłym sezonie. W 2023 roku odbędą się mistrzostwa Europy, podczas których wspierana przez PKN ORLEN reprezentacja Polski stanie przed szansą na powtórzenie sukcesu z 2009 roku, kiedy sięgnęła po złoto turnieju.
Rozgrywana w czterech państwach impreza będzie stanowiła także istotny przystanek w przygotowaniach do imprezy docelowej, czyli igrzysk w Paryżu, które odbędą się w 2024 roku. To właśnie z myślą o turnieju olimpijskim Nikola Grbić buduje drużynę, która ma za zadanie przełamać „klątwę ćwierćfinałów” i po raz pierwszy od 1976 r. awansować do strefy medalowej igrzysk.