Trzecim i ostatnim meczem z udziałem polskiej drużyny w eliminacjach Ligi Konferencji Europy było starcie Pogoni Szczecin z Linfield. Z pewnymi problemami, ale podopieczni Jensa Gustafssona ostatecznie pokonali ekipę z Irlandii Północnej.
Kamil Grosicki bohaterem meczu Linfield – Pogoń Szczecin
Spotkanie rozpoczęło się dla Portowców w znakomity sposób jeszcze przed upływem kwadransa. Wszystko dzięki Luce Zahoviciowi, który naciskał na jednego z obrońców i zmusił go do popełnienia dwóch błędów. Przeciwnik najpierw źle wybił piłkę, którą przejął napastnik, a następnie Słoweniec został sfaulowany w polu karnym. Z jedenastu metrów na 1:0 strzelił Grosicki.
Portowcy niekoniecznie poszli za ciosem. Przez większą część pierwszej połowy mecz był bardzo rwany, brakowało płynności w grze obu drużyn, a co za tym idzie także klarownych sytuacji do strzelania goli. W końcu jednak drużyna gości podwyższyła prowadzenie po stałym fragmencie. Grosicki podszedł do rzutu rożnego, dośrodkował, a na Gamboa nabiegł w kierunku bliższego słupka i pokonał bramkarza.
Zimny prysznic i dwa ciosy od Pogoni Szczecin
W drugiej połowie w głównej roli wystąpił inny golkiper, a mianowicie Stipica. Choć do świąt Bożego Narodzenia pozostało jeszcze wiele czasu, to mimo wszystko Chorwat postanowił dać przeciwnikom prezent. Po dośrodkowaniu wyskoczył do piłki, złapał ją i… Następnie, przy lądowaniu, wybił ją sobie z rąk. Finlayson nie mógł z tego nie skorzystać, więc strzelił na 2:1 do pustej bramki. Po kilku minutach Stipica skapitulował jeszcze raz, ale tym razem strzelec był na pozycji spalonej.
Odpowiedź Pogoni przyszła niebawem, znów po stałym fragmencie. Za pierwszym razem Loncarowi nie udało się zdobyć bramki na 3:1, ale skuteczną dobitką popisał się Malec. Piłka spadła mu pod nogi, golkiper Linfield leżał na ziemi, więc była to formalność. W 66. minucie czwarte trafienie dla Portowców zanotował natomiast Koulouris po asyście Kowalczyka. Wynik spotkania na 4:2 ustalił natomiast Hall po dośrodkowaniu i niefrasobliwym zachowaniu defensywy Pogoni. Mało tego, gospodarze zdobyli jeszcze jedną bramkę w samej końcówce, ale wtedy szczecinian uratował sędzia, odgwizdując pozycję spaloną. W 95. minucie wynik spotkania ustalił Fornalczyk po podaniu Grosickiego.
Czytaj też:
Wpadka Legii Warszawa w Kazachstanie. Kompromitacja była bliskoCzytaj też:
Moda na piłkę w mieście żużla i siatkówki. Raków i Częstochowa marzą o Lidze Mistrzów