Jak się okazuje, wyniki sportowe potrafią mieć wiele den, również tych bezpośrednio związanych z pieniędzmi. Po fatalnych miesiącach piłkarskiej reprezentacji Polski pod okiem Fernando Santosa wydawało się, że Biało-Czerwonych z Portugalczykiem już nic nie będzie wiązać. A jednak eks-selekcjonera z Polakami wiążą nadal specjalne zapisy kontraktowe w związku z awansem do Euro 2024.
Fernando Santos zarobi na sukcesie Michała Probierza?
Jak poinformowali w swoim tekście dziennikarze Sport.pl, na byłego trenera Polaków może czekać naprawdę pokaźna suma pieniędzy od Polskiego Związku Piłki Nożnej. Jeśli Polacy jednak awansują na przyszłoroczne ME, Santos ma otrzymać około 180 tysięcy euro premii za sukces Biało-Czerwonych.
Wygląda zatem na to, że Portugalczyk będzie mocno trzymał kciuki za sukces Polski najpierw podczas półfinału barażowego z Estonią (21 marca 2024 roku), a następnie, przy wcześniejszym korzystnym wyniku, w finale z Walią bądź Finlandią (26.03). Michał Probierz może sprawić, że jego poprzednik zainkasuje część z premii, która miał wcześniej zagwarantowaną w kontrakcie.
Rzeczone 180 000 euro zdaniem dziennikarzy Sport.pl to „tylko” kawałek z finansowego tortu, który pierwotnie zaoferował PZPN w umowie dla portugalskiego szkoleniowca. Trzeba przyznać, całkiem pokaźna część.
Reprezentacja Polski o awans powalczy w barażach
Biało-Czerwoni pokpili sprawę bezpośredniego awansu kompromitującymi występami pod okiem Santosa w kilku pojedynkach fazy grupowej. Polacy przegrali przede wszystkim z wszystkie wyjazdowe pojedynki z najlepszymi zespołami, jak się okazało, w hierarchii. Zaczęło się od przegranej z Czechami w Pradze (1:3), następnie z Mołdawią w Kiszyniowie (2:3) oraz Albanią w Tiranie (0:2). Po takich rezultatach trudno myśleć o bezpośrednim awansie.
Ostatecznie Biało-Czerwoni zajęli trzecie miejsce w grupie, za Albanią i Czechami. Dzięki wysokiej pozycji w Lidze Narodów (dywizja A), Polacy nadal są jednak w grze o ME 2024.
Czytaj też:
Adam Nawałka ocenił ostatnie miesiące reprezentacji Polski. Wymowne słowa o EuroCzytaj też:
Wiemy, gdzie Polacy zagrają z Estonią. Ta decyzja może nie spodobać się kibicom