Tragedia w świecie sportów motorowych. Nie żyje były mistrz świata

Tragedia w świecie sportów motorowych. Nie żyje były mistrz świata

Nie żyje Gil de Ferran
Nie żyje Gil de Ferran Źródło:Instagram / gdeferran
Nie żyje Gil de Ferran, były mistrz świata serii CART. Według doniesień zagranicznych mediów mężczyzna źle się poczuł podczas pobytu ze swoim synem na torze wyścigowym. Podano wstępne ustalenia, co do powodu śmierci 56-latka.

Gil de Ferran rozpoczął swoją przygodę ze sportami motorowymi w młodych latach. Początkowo ścigał się w kartingu, po czym przeniósł się do Formuły Ford, a stamtąd do Formuły 3. W serii CART zadebiutował w 1995 roku i z biegiem czasu stał się jednym z najlepszych zawodników na świecie. W latach 2000 i 2001 sięgnął po tytuły mistrza świata, a na swoim koncie ma wiele triumfów w IndyCar. Wieść o jego śmierci rozeszła się po całym świecie.

Nie żyje Gil de Ferran

Gil de Ferran ma za sobą również sukcesy w słynnym Indianapolis 500. Po zakończeniu kariery zawodniczej pozostał w CART jako dyrektor sportowy BAR Honda, a po latach przeniósł się do McLarena. Brazylijska Konfederacja Samochodowa podała informację, że w piątek 29 grudnia mężczyzna przebywał ze swoim synem na prywatnym torze wyścigowym The Concours Club w Opa-locka na Florydzie, gdzie doszło do tragedii.

Rajdowiec zasłabł w pojeździe, a na miejscu błyskawicznie pojawiły się służby medyczne, które przewiozły go do szpitala. Niestety jego życia nie udało się uratować. Media donoszą, że przyczyną niefortunnych okoliczności był zawał serca. Tuż po rozprzestrzenieniu wieści o śmierci de Ferrana jego znajomi zaczęli zamieszczać w mediach społecznościowych wpisy, w których wspominano jego osobę oraz przebieg kariery.

„Był jednym z moich najlepszych przyjaciół. Dorastaliśmy razem, a ostatnio współpracowaliśmy w McLarenie. Na początku roku był moim mentorem i pomagał mi. Straciłem bardzo bliskiego przyjaciela. Jestem zdruzgotany. Mimo to muszę powiedzieć, że odszedł w swoim stylu, prowadząc samochód wyścigowy. Gdybym mógł wybrać sposób odejścia, również wybrałbym ten” – cytuje słowa Tony'ego Kanaana, przyjaciela zmarłego CART-ingowca, agencja AP.

Czytaj też:
Nie żyje znany koszykarz. Zginął w wyniku rosyjskiego ostrzału
Czytaj też:
Tragedia w polskim biathlonie. Nie żyje zasłużona zawodniczka

Opracował:
Źródło: sport.pl