- To był bardzo szybki etap, sprzyjający Hummerom. Prawie cały czas jechaliśmy "denkiem" czyli 170-180 na godzinę. Dosyć szybko doszliśmy motocykle i quady, ale ciężko było je wymijać w ogromnym kurzu. Nasser po stracie na początku odcinka jechał jak szalony, bardzo blisko nas wymijał i kamieniami strzelającymi spod kół uszkodził szyby mnie i Nani Romie - powiedział Hołowczyc, którego pilotem jest Belg Jean-Marc Fortin.
Problemy ze wspomaganiem miał Peterhansel. - Kiedy go doszliśmy, szybko i ładnie nas przepuścił; ta awaria sprawiła, że odrobiliśmy trzy minuty. Niestety, nie udało się utrzymać drugiego miejsca i Robby Gordon wyprzedził nas w generalce, ale różnice są małe i w zasadzie każdy z czołowej piątki ma dalej szansę na zwycięstwo - dodał olsztynianin.
Po kraksie w quadzie Łukasz Łaskawiec (RMF Caroline Team) nie miał możliwości kontynuowania jazdy i został zabrany do bazy przez śmigłowiec. - Tym razem pękła mi przednia piasta, urwało mi się znowu przednie koło. Niestety, nie udało mi się już tego naprawić. Jestem trochę poobijany, ale cały - przekazał.
Na ósmej pozycji dojechał Rafał Sonik (ATV Polska) ze stratą blisko 42 minut do Argentyńczyka Alejandro Petronelliego (Yamaha Raptor 700), który jest liderem po ośmiu etapach. - Z polskiej ekipy quadowców pozostałem sam. Ale nie poddam się i dowiozę biało-czerwoną flagę do mety, a przynajmniej postaram się, bo jak widać, na Dakarze wszystko może się zdarzyć. Jestem pełen nadziei. Jeśli wszystkie etapy do końca będą takie jak dzisiejszy, to do zobaczenia w Limie - powiedział Sonik, który oficjalnie nie jest klasyfikowany z powodu nieregulaminowego sprzętu.
We wtorek dziewiąty etap Antofagasta - Iquique i najdłuższy w tym rajdzie odcinek specjalny - 556 km z odcinkiem dojazdowym o długości 9 km.
zew, PAP