Jastrzębianie jakby całą swoją energię włożyli w półfinałowe spotkanie z Zaksą Kędzierzyn-Koźle. Na dodatek Zbigniew Bartman, jeden z liderów Jastrzębia, grał z kontuzją, co z pewnością miało ogromny wpływ na postawę tej drużyny, która popełniała wiele niewymuszonych błędów i miała od rywala o wiele mniejsza siłę ognia. Nie można jednak podopiecznym trenera Lorenzo Bernardiego odmówić ambicji. Zwyczajnie nie dali rady przeciwstawić się Skrze.
Inauguracyjny set tylko do stanu 10:9 dla Skry był wyrównany. Bełchatowianie mocno zagrywali, czym komplikowali przyjęcie przeciwnikom. Po dwóch asach Mariusza Wlazłego "uciekli" na 16:10. Michał Kubiak i Michał Łasko starali się jak mogli, ale natrafiali na blok bądź posyłali piłki w aut.
Druga partia również upłynęła bez specjalnych emocji. Skra nadal panowała nad sytuacją. Jastrzębianie po bloku Luciano Bozko i Roba Bontje na Wlazłym zniwelowali dystans do jednego punktu (13:12), ale po chwili przegrywali 15:19 i chyba przestali wierzyć, że mogą zdziałać coś więcej.
Początek trzeciej i ostatniej odsłony należał wreszcie do Jastrzębia (10:8), ale siatkarze Skry szybko opanowali sytuację (19:14) i wypunktowali rywali, po czym zatańczyli z radości na środku hali.
PGE Skra Bełchatów - Jastrzębski Węgiel 3:0 (25:16, 25:20, 25:19)
Skra: Miguel Falasca, Mariusz Wlazły, Daniel Pliński, Marcin Możdżonek, Bartosz Kurek, Michał Winiarski - Paweł Zatorski (libero) - Karol Kłos, Paweł Woicki.
Jastrzębie: Brian Thorton, Michał Kubiak, Zbigniew Bartman, Michał Łasko, Johannes Bontje, Russel Holmes - Paweł Rusek (libero) - Luciano Bozko, Ashlei Nemer, Raphael Margarido, Bartosz Garyszewski, Łukasz Polański.
Sędziowali: Sylwester Strzylak (Radom) i Tomasz Janik (Warszawa). Widzów: 4400
pap, ps