- Wstępnie chętnych firm było kilka. W dalszej turze negocjacji zostały dwie, a teraz prowadzimy zaawansowane rozmowy tylko z jednym kandydatem. Zwróciliśmy się do specjalistycznej firmy z Niemiec, która fachowo dokona wyceny wartości nazwy naszego obiektu. Naszym zdaniem to kwota ok. półtora miliona euro rocznie (przy obecnym kursie to ok. 5,3 mln zł - red.) i nie jest to jakaś wydumana suma - podkreślił Klimczak.
30 procent z kwoty uzyskanej ze sprzedaży nazwy trafi do kasy miasta. Umowa przewiduje jednak, że nie może to być mniej niż milion złotych. Nieco wyższą kwotę uzyskał operator gdańskiej areny Euro 2012 - PGE za pięcioletni kontrakt zapłaciło 35 mln zł czyli 7 mln rocznie.
Jak dodał Klimczak, wycena nazwy obiektu, to dość skomplikowane zagadnienie. Istotna jest medialność samego stadionu, a także co się na nim dzieje. - Dla firmy, która będzie w nazwie obiektu, ważne jest to, ile znaków drogowych w całej aglomeracji poznańskiej będzie informować o tym, jak dostać się na stadion - zaznaczył prezes Lecha.
Operator liczy, że rozmowy uda się sfinalizować jeszcze przed Euro 2012. - Nie możemy jednak tego zagwarantować i nasz kontrahent wie o tym. Nie chcemy się spieszyć za wszelką cenę - podsumował Klimczak.
zew, PAP