Norwegia w szoku po śmierci 26-letniego mistrza olimpijskiego. Zabił go sport czy chore serce?

Norwegia w szoku po śmierci 26-letniego mistrza olimpijskiego. Zabił go sport czy chore serce?

Dodano:   /  Zmieniono: 
Alexander Dale Oen (fot. EPA/PATRICK B. KRAEMER/PAP)
Śmierć mistrza świata w pływaniu Alexandra Dale Oena wywołała w Norwegii szok oraz dyskusję na temat ryzyka utraty życia przez wyczynowych sportowców. Lekarze ostrzegają przed histerią - ich zdaniem Oen mógł mieć wadę serca niemożliwą do wykrycia podczas badań.

26-letni Oen, mistrz świata na 100 metrów stylem klasycznym, zmarł wskutek zatrzymania akcji serca w nocy z 30 kwietnia na 1 maja podczas zgrupowania w amerykańskim Flagstaff. Lekarz reprezentacji Ola Roensen relacjonował, że 30 kwietnia był właściwie dniem wypoczynku. - Mieliśmy tylko lekki i krótki trening rano, a po południu dla relaksu graliśmy w golfa. Później Alexander udał się do łazienki, aby wziąć prysznic. Tam znaleźli go na podłodze koledzy zaniepokojeni zbyt długą nieobecnością - wspominał.

Sport to... ryzyko?

W Norwegii natychmiast rozpoczęła się debata nad ryzykiem i skutkami uprawiania sportu. Temat ten po raz pierwszy pojawił się w tym kraju po  tym, jak w marcu 2001 roku norweski piłkarz, a obecnie trener (do kwietnia w FC Koeln) Stale Solbakken stracił przytomność na treningu FC Kopenhaga z powodu ataku serca. Pomimo ustania pracy serca przez siedem minut zawodnik został uratowany.

Debata ożywiła się po dwóch przypadkach ataku serca u świetnie wytrenowanych piłkarzy. 17 marca pomocnik Bolton Wanderers Fabrice Muamba osunął się nagle na boisko, ale choć jego serce nie pracowało przez 78 minut, udało się go uratować. Mniej szczęścia miał piłkarz włoskiego Livorno Piermario Morosini, który 14 kwietnia doznał ataku serca i mimo natychmiastowej pomocy zmarł w drodze do szpitala.

Trening może zabić

Nagła śmierć Oena zaszokowała Norwegów, zwłaszcza, że najnowsze badania ostrzegały, że ryzyko nagłego zgonu z powodu ustania pracy serca jest znacznie większe u zawodowych sportowców niż przeciętnych osób. Profesor Gard Gjerdalen, który po przypadku Solbakkena zbadał serca ponad 700 norweskich piłkarzy, stwierdził na antenie telewizji NRK, że  uprawianie sportu stwarza pewne ryzyko. - Kiedy organizm jest wykorzystywany do maksymalnych możliwości wrodzona wada serca, z którą normalni ludzie żyją na co dzień, u  sportowca może się nagle uaktywnić i mieć fatalne skutki - wyjaśnił.

Po śmierci Oena pierwsze oznaki niepokoju odnotowano w środowisku biegaczy narciarskich, szczególnie po wypowiedzi Martina Johnsruda Sundby'ego, że  kilkakrotnie jego serce "zwariowało" i pracowało inaczej niż zwykle. Eldar Roenning powiedział, że dotąd nigdy nie myślał o możliwych skutkach zbyt ciężkiego treningu. - Zawsze miałem podejście kierowcy samochodu - wypadek może się wydarzyć, lecz nie mnie. Teraz, po śmierci jednego z najlepiej wytrenowanych norweskich sportowców i okazu zdrowia, pytania nasuwają się automatycznie, lecz nie sądzę, że powinniśmy wpadać w histerię - zaznaczył.

Są wady, których kardiolog nie wykryje

Kardiolog Thor Edvardsen uważa z kolei, że w przypadku Oena możliwą przyczyną były zmiany genetyczne. - U osób w wieku powyżej 35 lat najczęstszym powodem ustania akcji serca jest zawał lub zator w żyłach. U młodszych, dobrze wytrenowanych częstym powodem są zmiany genetyczne, które mogą być dziedziczne, lecz też powstają zupełnie nagle. W ten sposób trening zwykle korzystny dla  serca wywołuje skutki katastrofalne - podkreślił. Nadmienił, że nawet bardzo dokładne i regularne badania serca nie są w  stanie odkryć takich właśnie nieprawidłowości, a atak przychodzi nagle i zazwyczaj kończy się tragicznie.

PAP, arb