O godzinie 14.00 rozstawiona z numerem trzecim Agnieszka Radwańska zmierzy się z Amerykanką Sereną Williams (nr 6.) w swoim pierwszym wielkoszlemowym finale. Stawką tego meczu dla 23-letniej Polki jest fotel liderki rankingu WTA Tour, a jeśli przegra będzie numerem dwa na świecie, po raz pierwszy w karierze.
Williams, były numer jeden na świecie, ma w dorobku 13 triumfów w Wielkim Szlemie, w tym cztery w Londynie (2002-03 i 2009-10). Przegrała tu dotychczas tylko dwa finały, ze starszą siostrą Venus w 2001 roku oraz trzy lata później z Rosjanką Marią Szarapową. Zwyciężczyni otrzyma z rąk księcia Kentu Edwarda Windsora, honorowego prezesa The All England Lawn Tennis and Croquet Club, puchar noszący imię Maud Watson, mistrzyni Wimbledonu z lat 1884-85.
Sobotni finał singla kobiet będzie w Loży Królewskiej oglądać kilka byłych gwiazd tenisa i triumfatorów tej imprezy m.in.: Martina Navratilova, Martina Hingis, Jana Novotna, Tracy Austin, Maria Bueno, Iva Majoli, Helena Sukova, Virginia Wade i Natasza Zwieriewa. Pojawi się również przewodniczący Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego (MKOl) Jacques Rogge, szef Międzynarodowej Federacji Tenisowej (ITF) Francesco Ricci Bitti oraz prezes Francuskiej Federacji Tenisowej (FFT) Jean Gachassin.
Nieco symboliczna będzie z pewnością obecność Martiny Hingis, bowiem właśnie do Szwajcarki najczęściej porównywana jest techniczna i sprytna gra Radwańskiej. To tylko najbardziej znani goście turnieju, którzy - jak wynika z oficjalnej listy ogłoszonej przed południem - będą oglądać ten mecz w towarzystwie księcia Kentu.
Nieco skromniej zapowiada się obsada polskiego boksu dla najbliższych i znajomych tenisistek. Na pewno krakowiankę będą wspierać z trybun jej matka Marta i trener Tomasz Wiktorowski, pełniący funkcję kapitana reprezentacji Polski startującej w rozgrywkach o Fed Cup. Zabraknie młodszej siostry Urszuli, która poleciała na turniej WTA do amerykańskiego Stanford oraz ojca Roberta Piotra Radwańskiego. - Piotrek na pewno by tu był, bo nie raz obiecywał, że przyjedzie na jej finał w Wielkim Szlemie. Jednak zatrzymały go w Krakowie osobiste sprawy, o których nie mogę mówić. Po prostu są sprawy ważniejsze, na które nie mamy wpływu - tłumaczy Wiktorowski.
ja, PAP