- Należy zmienić wizerunek Polskiego Związku Piłki Nożnej, jego społeczny odbiór, a także sprawić, żeby reprezentacja zaczęła odnosić sukcesy na miarę naszych oczekiwań i możliwości, bo przyśpiewka "Nic się nie stało" zaczyna działać mi na nerwy. Do wyborów w centrali zostało jeszcze trochę czasu i dlatego najpierw trzeba skoncentrować się na zmianach na niższych szczeblach piłkarskich władz - ocenił Michalski.
Archaiczny styl działania
Były piłkarz Legii Warszawa i Widzewa Łódź przekonuje, że trzeba głównie zreformować działalność okręgowych związków. - Moim zdaniem związek powinien działać nie jak urzędnik, a jak administrator. To okręgowe ZPN są dla klubów, a nie kluby dla nich. Silniejsze i bogatsze poradzą sobie same, ale tym mniejszym trzeba służyć wszelką pomocą. Powinno się zorganizować dla nich szereg różnego rodzaju szkoleń oraz wprowadzić pewne udogodnienia - przyznał 28-krotny reprezentant Polski.
Według Michalskiego okręgowe związki muszą odejść od archaicznego stylu działania. - Dziwię się, że rejestracji zawodników nie można dokonywać drogą elektroniczną. Przedstawiciele wielu klubów z tak banalną sprawą muszą jechać do Gdańska ponad 100 kilometrów. Poza tym diety dla sędziów wciąż są przekazywane w kopertach po meczach. Większy nacisk wypadałoby położyć na działania marketingowe i pozyskiwanie sponsorów. Związki nie mogą działać tylko w oparciu o składki, opłaty i różne kary nałożone na kluby. Trochę po macoszemu traktowana jest piłka kobieca - wyliczył niektóre mankamenty wychowanek Stoczniowca Gdańsk.
Nurt reformatorski
43-letni Michalski wspomniał, że do działania w okręgowych związkach nie kwapią się nowi ludzie. - W wyborach na prezesów poszczególnych okręgów od lat przewijają się generalnie te same osoby. Nie ma dopływu świeżej krwi - zaznaczył mistrz Polski, Izraela i Cypru, który w sobotę będzie kandydował w wyborach na prezesa Pomorskiego Związku Piłki Nożnej. - Wiele osób od dawna namawiało mnie do kandydowania na to stanowisko, ale ja dość późno zdecydowałem się wziąć udział w wyborach. Doszedłem jednak do wniosku, że nasza piłka potrzebuje zmian. Jeśli futbolu nie udało się do tej pory zreformować od góry, trzeba wreszcie spróbować od dołu -powiedział gdańszczanin.
Poza Michalskim o stanowisko prezesa Pomorskiego ZPN ubiegać się będzie pełniący od grudnia 2008 roku (po zatrzymaniu i zawieszeniu prezesa Henryka Klocka) obowiązki prezesa 65-letni Andrzej Szczepański. - To będzie starcie nurtu reformatorskiego z ekipą, którą można określić jako konserwatywną. Ja będę odgrywać rolę papierka lakmusowego. Od dawna wszyscy narzekają oraz głoszą potrzebę zmian i właśnie sobotnie wybory pokażą, czy środowisko na Wybrzeżu naprawdę chce reform i zmian, czy też zamierza tkwić w dotychczasowym układzie - podsumował Radosław Michalski.