Jak zginął sędzia? "Po 65. roku życia człowiek nie jest już tak sprawny jak kiedyś"

Jak zginął sędzia? "Po 65. roku życia człowiek nie jest już tak sprawny jak kiedyś"

Dodano:   /  Zmieniono: 
Rzut oszczepem bywa śmiertelny dla sędziów (fot. PAP/EPA/JEAN-CHRISTOPHE BOTT) 
Śmierć 75-letniego sędziego ugodzonego oszczepem podczas niedzielnego mityngu lekkoatletycznego w Duesseldorfie wzbudza wiele kontrowersji. Zdaniem wiceprezesa PZLA i międzynarodowego arbitra IAAF Janusza Rozuma, tego wypadku można było uniknąć.

Niemiecki sędzia przedwcześnie wybiegł na murawę, aby zmierzyć odległość. Oszczep ranił go w tętnicę szyjną i pomimo szybkiej interwencji lekarzy oraz hospitalizacji mężczyzna zmarł. Niestety, takie wypadki nie należą do rzadkości. W 2010 roku w mityngu w Tallinnie 77-letni arbiter został trafiony młotem w głowę. Obrażenia, których doznał początkowo wydawały się niegroźne, jednak jego stan gwałtownie się pogorszył po przewiezieniu do szpitala, gdzie po miesiącu zmarł.

Z kolei w zawodach Złotej Ligi w Rzymie w 2007 roku oszczep zranił francuskiego skoczka w dal Salima Sdiriego, który przygotowywał się wówczas do kolejnej próby. Zawodnik doznał poważnych obrażeń organów wewnętrznych, pomimo których szczęśliwie przeszedł rekonwalescencję.

Krajowe wypadki

Również w kraju zdarzały się nieszczęśliwe wypadki. Janusz Rozum, jeden z dwóch polskich arbitrów z najwyższą licencją międzynarodową IAAF, w swojej karierze zetknął się z wieloma tragicznymi sytuacjami. - W latach 40-80 XX wieku na stadionach były przeróżne wypadki. Na szczęście nie wszystkie kończyły się śmiercią. Pamiętam jak w 1986 roku, w trakcie treningu zorganizowanego przez AZS, kiedy zawodnicy oddawali próbne rzuty młotem, arbiter stojący przy rozbiegu do skoczni w dal został uderzony w głowę. Niestety, zmarł - wspomniał.

W zawodach we Wrocławiu, w trakcie rozgrzewki sprinterów, jeden z nich wpadł na osobę odpowiedzialną za pomiar siły wiatru. - Zderzyli się głowami. Sędzia stracił przytomność i trafił na oddział intensywnej terapii - podał kolejny przypadek wiceprezes PZLA.

Błąd zmarłego

Od kilku lat środowisko lekkoatletyczne bardziej rzetelnie podchodzi do organizacji zawodów. Zdaniem Rozuma wina za wypadek w Duesseldorfie nie wynika z nieodpowiedniego zabezpieczenia imprezy, a z błędu arbitra, który niepotrzebnie wyszedł na murawę. - Dzisiejsza technika wykonania oszczepów jest zupełnie inna niż jeszcze 30 lat temu. Dlatego nie trzeba już biec za nim. Można spokojnie poczekać, aż wyląduje i wówczas podejść - zaznaczył.

Rozum wielokrotnie starał się też o wprowadzenie limitu wieku wśród sędziów, co mogłoby wyeliminować zagrożenia. - Po 65 roku życia człowiek nie jest już tak sprawny jak kiedyś. Oczywiście są wyjątki. Z drugiej strony wprowadzenie tego limitu sprawiłoby, że związki okręgowe nie posiadałyby odpowiedniej liczby sędziów. To praca nieopłacalna dla młodych ludzi, zwłaszcza w Polsce, dlatego jest sporo emerytów - podkreślił.

jl, PAP