"Polskim piłkarzom nie chciało się nawet biegać"

"Polskim piłkarzom nie chciało się nawet biegać"

Dodano:   /  Zmieniono: 
Polacy wygrali z Mołdawią 2:0 (fot. PAP/Maciej Kulczyński)
Brak motywacji do gry w kadrze i próby oszczędzania sił na mecze zespołów klubowych - to według Mirosława Bulzackiego, podstawowe przyczyny słabej postawy piłkarskiej reprezentacji Polski.

Bulzacki podkreślił, że w kadrze narodowej powinni występować wyłącznie tacy gracze, którzy chcą dla niej walczyć. - Ci, co się boją, że złapią kontuzję i nie będą mogli grać w klubie, powinni zostać w domu. Wiem, że czasy się zmieniają, ale gra w reprezentacji kraju to zawsze jest coś niepowtarzalnego. To spełnienie marzeń. Dlatego dla mnie żenujące jest to, że w meczu reprezentacji zawodnik nie daje z siebie wszystkiego – wyjaśnił były reprezentacyjny obrońca i jeden z „Orłów Górskiego”.

"Nie chciało im się biegać"

Dodał, że w wygranym 2:0 meczu eliminacji mistrzostw świata 2014 z Mołdawią w polskim zespole było zbyt wielu zawodników, którym „nawet nie chciało się biegać”. Jego zdaniem takie podejście do gry to m.in. wynik braku konsekwencji za słabą postawę na boisku. - Zawodnicy, którzy słabo grają w kolejnym meczu powinni siedzieć na ławeczce rezerwowych albo nie powinno być ich w kadrze. U nas jednak miejsce w drużynie dostaje się bez względu na to, czy gra się dobrze czy źle – powiedział Bulzacki.

Jako przykład podał Roberta Lewandowskiego, który jego zdaniem, przeciwko Mołdawii grał bardzo słabo, a mimo to dotrwał na murawie do końca spotkania. - Na boisku nie zrobił nic. Nie wykazywał nawet chęci do biegania, a mimo to trener do końca go trzymał. Dla mnie to dziwne, bo jak ktoś jest słaby, to należy go zmienić. W reprezentacji nie powinno być żadnych etatów – podkreślił.

"Podchodzą do tego bez ambicji"

Jego zdaniem większość polskich kadrowiczów nie docenia możliwości gry w tej drużynie. - Dla nich występ w reprezentacji to kolejny mecz, który mają rozegrać. Podchodzą do tego bez ambicji i z założeniem, żeby jak najmniejszym nakładem sił odbębnić mecz. Jak się przegra, to trudno. Nic się nie stało. Nie widać tu motywacji i kolektywu, w którym wszyscy chcieliby walczyć. Są natomiast zawodnicy, którzy w głowach mają zakodowane, że są dobrzy, więc i tak będą grali – powiedział.

Dodał, że jedyną osobą, która może zmienić takie podejście do występów w reprezentacji jest selekcjoner. - Jeśli trener nie wyciągnie wniosków z takiej postawy, to ci gracze cały czas będą myśleli, że są wielkimi piłkarzami i na boisku nie muszą z siebie dawać wszystkiego. A oni są dobrzy tylko wtedy, gdy dają z siebie wszystko – dodał.

Jego zdaniem po dwóch meczach eliminacji mistrzostw świata jedynym pozytywem związanym z polską drużyną jest to, że zdobyła cztery punkty. - W końcu wygraliśmy mecz o punkty i statystycznie nasza sytuacja po dwóch spotkaniach nie jest zła. Mecze z najlepszymi drużynami grupy, czyli Anglią i Ukrainą są jednak dopiero przed nami. Po wtorkowym spotkaniu, w którym nasza gra była momentami żenująca, trudno być jednak optymistą. Choć wygraliśmy, to były momenty, w których nic się nie działo, a przeciwnicy oddawali więcej strzałów. Do przerwy mieli nawet jeden rzut rożny, a my żadnego. Reprezentacji nie przystoi grać w ten sposób. Nic dziwnego, że na trybunach słychać było gwizdy – powiedział Bulzacki.

"Nasza reprezentacja w rankingach jest jedną ze słabszych"

Dla niego niezrozumiałe jest to, że Polacy zadowolili się wynikiem 2:0. - Jak się gra u siebie, to trzeba ze słabymi przeciwnikami wygrywać jak najwyżej, bo to może mieć znaczenie w końcowym rozrachunku. Pięć minut przed końcem meczu nasza drużyna zaczęła jednak szanować piłkę i grać do tyłu. Tak nie powinno być. Tym bardziej, że przeciwnik był już zmęczony i można było pokusić się o strzelenie kolejnych goli – dodał Bulzacki.

Jego zdaniem jak najwyższe zwycięstwa z takimi rywalami jak Mołdawia mają również inny wymiar niż tylko punkty w el. MŚ. - Nasza reprezentacja w rankingach jest jedną ze słabszych. Wyprzedzają nas kraje mniejsze po względem liczby mieszkańców i mające mniejsze tradycje piłkarskie. Przeciwnicy cieszą się, że mają Polskę w grupie. To przykre i można się tego wstydzić, ale taka jest prawda. Dlatego w bezpośrednich meczach trzeba za wszelką cenę udowodniać, że nie jest się jeszcze na dnie – zakończył Bulzacki.

Urodzony w Łodzi w 1951 roku Bulzacki w drużynie narodowej w latach 1973-1975 rozegrał 23 spotkania.

ja, PAP