Nastoletnie siatkarki z Poznania były przed kilku laty molestowane przez trenera Krzysztofa L., który miał dotykać ich pośladków i piersi, wymuszać pocałunki i przekonywać siatkarki, że "są plusy spania z trenerem". Zawodniczki oskarżały trenera również o to, że je poniżał i ośmieszał. Sąd uznał jednak, że to za mało, by przyznać kobietom wysokie odszkodowania, jakich się domagały. O sprawie pisze "Gazeta Wyborcza".
Krzysztof L. był trenerem uczniowskiego klubu sportowego w Poznaniu, a także kadry wojewódzkiej do 15 lat. Zawodniczki były przez niego molestowane zarówno w klubie, jak i w kadrze. Byłe siatkarki zażądały łącznie 900 tys. zł odszkodowania - zarówno od trenera, jak i od Wielkopolskiego Związku Piłki Siatkowej. Ten ostatni został jednak zwolniony z odpowiedzialności ponieważ... nie podpisał umowy o pracę z Krzysztofem L., bo kadrę wojewódzką - formalnie - prowadził nie trener tylko Wielkopolskie Stowarzyszenie Sportowe. Sąd nie wziął pod uwagę faktu, że związek współpracował z Krzysztofem L. mimo skarg dotyczących jego zachowania wobec siatkarek.
Siatkarki mają otrzymać jedynie odszkodowania od samego trenera. Nie będzie to jednak żądane przez nie od 60 do 80 tys. zł, lecz kwota znacznie niższa (od 3 do 10 tys. zł). - Tyle (60-80 tys. zł - red.) dostają dzieci rodziców, którzy zginęli w wypadkach drogowych. Tutaj pokrzywdzone żyją, skończyły szkołę i mają się dobrze. Utraciły jedynie pasję do sportu i mogą mieć problemy w kontaktach z mężczyznami - argumentowała sędzia.
arb, "Gazeta Wyborcza"
Siatkarki mają otrzymać jedynie odszkodowania od samego trenera. Nie będzie to jednak żądane przez nie od 60 do 80 tys. zł, lecz kwota znacznie niższa (od 3 do 10 tys. zł). - Tyle (60-80 tys. zł - red.) dostają dzieci rodziców, którzy zginęli w wypadkach drogowych. Tutaj pokrzywdzone żyją, skończyły szkołę i mają się dobrze. Utraciły jedynie pasję do sportu i mogą mieć problemy w kontaktach z mężczyznami - argumentowała sędzia.
arb, "Gazeta Wyborcza"