Pierwsza połowa starcia na Camp Nou lepiej zaczęła się dla Barcelony. Gracze Luisa Enqriue dłużej utrzymywali się przy piłce i starali się zdominować rywali. Mimo optycznej przewagi „Dumy Katalonii”, Real w 12. minucie mógł wyjść na prowadzenie. Marcelo długo prowadził piłkę, potem odegrał do Ronaldo, który trafił w poprzeczkę.
Niewykorzystane sytuacje lubią się mścić, o czym „Królewscy” błyskawicznie się przekonali. W 19. minucie Messi dogrywał piłkę z rzutu wolnego, Mathieu uwolnił się w polu karnym i pokonał Casillasa strzałem głową. Podopieczni Carlo Ancelottiego szybko przystąpili do odrabiania strat. Zaczęli grać odważniej w ofensywie, co przyniosło oczekiwany skutek w 32. minucie. Benzema wystawił piłę do Ronaldo w pole karne. Portugalczyk miał otwartą drogę do bramki i bez problemu trafił do siatki.
Do przerwy ekipa z Santiago Bernabeu mogła prowadzić, ale sędzia nie uznał gola Bale’a, ponieważ dopatrzył się spalonego. Do przerwy na Camp Nou Barcelona remisowała z Realem Madryt 1:1.
Po zmianie stron oglądaliśmy sporo fauli, przez co sędzia musiał często przerywać grę. Łącznie arbiter pokazał 11 żółtych kartek. Wydawało się, że Real będzie dążył do strzelenia drugiego gola, ale „Królewscy” musieli wyciągać piłkę z siatki. W 56. minucie Suarez dostał podanie od Alvesa i w sytuacji sam na sam posłał piłkę w lewy róg bramki. W drugiej połowie dobre okazji mieli jeszcze Messi i Neymar, ale brakowało im precyzji i trochę szczęścia, bowiem między słupkami świetnie spisywał się Casillas.
Ostatecznie Gran Derbi zakończyło się wygraną Barcelony 2:1. Katalończycy mają już cztery punkty przewagi nad Realem w Primera Division.
łg, Wprost.pl