Błękitni Stargard Szczeciński nieoczekiwanie pokonali w pierwszym meczu półfinału Pucharu Polski 3:1 Lech Poznań. Tym samym drugoligowy klub jest o krok od wielkiego finału na Stadionie Narodowym w Warszawie!
Mecz rozpoczął się bez niespodzianki - stremowani gospodarze pogubili się i w efekcie Lechici wyszli na prowadzenie już w 9. minucie po golu Sadajewa.
Stracona bramka podziałała na Błękitnych orzeźwiająco i znowu zobaczyliśmy drużynę, która w ćwierćfinale dwukrotnie pokonała Cracovię. Do przerwy "Kolejorz" prowadził, ale po zmianie stron na małym stadionie w Stargardzie Szczecińskim zaczęły się dziać cuda.
Bezradny Lech
W 54. minucie wyrównał Pustelnik, który po rzucie rożnym efektownie złożył się do strzału i uderzył obok bezradnego Buricia. 10 minut później gospodarze już prowadzili. Po raz kolejny po rzucie rożnym trafił Pustelnik - tym razem głową, pod poprzeczkę.
Lechici rzucili się do ataku, ale nie byli w stanie sforsować obrony drugoligowca, czyli de facto zespołu z trzeciego poziomu rozgrywek. Na dodatek w 81. minucie po strzale Kosakiewicza stracili kolejną bramkę.
Wynik do końca meczu już nie uległ zmianie. W 87. minucie Sadajewowi puściły nerwy - piłkarz Lecha zobaczył drugą żółtą kartkę i wyleciał z boiska.
Dobra sytuacja przed rewanżem
Dzięki wygranej zawodnicy ze Stargardu Szczecińskiego są już jedną nogą w finale Pucharu Polski. O przypieczętowanie awansu będzie jednak trudno - Lech jest znacznie groźniejszy na własnym stadionie.
Wprost.pl
Stracona bramka podziałała na Błękitnych orzeźwiająco i znowu zobaczyliśmy drużynę, która w ćwierćfinale dwukrotnie pokonała Cracovię. Do przerwy "Kolejorz" prowadził, ale po zmianie stron na małym stadionie w Stargardzie Szczecińskim zaczęły się dziać cuda.
Bezradny Lech
W 54. minucie wyrównał Pustelnik, który po rzucie rożnym efektownie złożył się do strzału i uderzył obok bezradnego Buricia. 10 minut później gospodarze już prowadzili. Po raz kolejny po rzucie rożnym trafił Pustelnik - tym razem głową, pod poprzeczkę.
Lechici rzucili się do ataku, ale nie byli w stanie sforsować obrony drugoligowca, czyli de facto zespołu z trzeciego poziomu rozgrywek. Na dodatek w 81. minucie po strzale Kosakiewicza stracili kolejną bramkę.
Wynik do końca meczu już nie uległ zmianie. W 87. minucie Sadajewowi puściły nerwy - piłkarz Lecha zobaczył drugą żółtą kartkę i wyleciał z boiska.
Dobra sytuacja przed rewanżem
Dzięki wygranej zawodnicy ze Stargardu Szczecińskiego są już jedną nogą w finale Pucharu Polski. O przypieczętowanie awansu będzie jednak trudno - Lech jest znacznie groźniejszy na własnym stadionie.
Wprost.pl