Nie milkną echa nieudanego Grand Prix Polski, które odbyło się na Stadionie Narodowym w Warszawie. Zawodów nie udało się dokończyć, a zawodnicy uskarżali się na źle przygotowany tor. Do krytycznych głosów dołączył także Erik Gundersen, trzykrotny mistrz świata, który uważa, że zawody nie powinny się w ogóle odbyć - podaje WP.PL.
Zawody na Stadionie Narodowym przerwano po dwunastu biegach, ponieważ zawodnicy bali się rywalizować na niebezpiecznym dla nich torze. Pod adresem organizatorów biegu padło już wiele krytycznych słów, swój głos wyraził również Gundersen.
- Słyszałem tłumaczenia, że organizatorzy nie umieli pozbyć się wilgoci. To jednak w ogóle nie usprawiedliwia techników, którzy muszą umieć sobie radzić w różnych warunkach. Zresztą problem znali już dzień wcześniej, gdy odwołano trening. Nie uwierzę, że to fizyka jądrowa - mówi słynny Duńczyk.
Gundersen jest także zdania, że Grand Prix powinno w ogóle się nie rozpocząć. W ten sposób oszczędzono by kibiców, a także samych żużlowców.
- Z perspektywy czasu uważam, że nie powinny się odbyć nawet tych 12 biegów. Najpierw odwołano trening, a w sobotę rano powinno się zrobić to samo z imprezą. Widać było, że to może się źle skończyć. Tor był niebezpieczny, bo był nierówny - uważa Gundersen.
pg, WP.PL
- Słyszałem tłumaczenia, że organizatorzy nie umieli pozbyć się wilgoci. To jednak w ogóle nie usprawiedliwia techników, którzy muszą umieć sobie radzić w różnych warunkach. Zresztą problem znali już dzień wcześniej, gdy odwołano trening. Nie uwierzę, że to fizyka jądrowa - mówi słynny Duńczyk.
Gundersen jest także zdania, że Grand Prix powinno w ogóle się nie rozpocząć. W ten sposób oszczędzono by kibiców, a także samych żużlowców.
- Z perspektywy czasu uważam, że nie powinny się odbyć nawet tych 12 biegów. Najpierw odwołano trening, a w sobotę rano powinno się zrobić to samo z imprezą. Widać było, że to może się źle skończyć. Tor był niebezpieczny, bo był nierówny - uważa Gundersen.
pg, WP.PL