Radosław Piesiewicz dla „Wprost”: Czwarte miejsce w EuroBaskecie i Polak w NBA, to jest jak sen

Radosław Piesiewicz dla „Wprost”: Czwarte miejsce w EuroBaskecie i Polak w NBA, to jest jak sen

Radosław Piesiewicz
Radosław PiesiewiczŹródło:Newspix.pl / Piotr Kucza / Fotopyk
Polska koszykówka przechodzi właśnie renesans. Ostatnie wyniki sprawiły, że z każdym kolejnym meczem apetyty rosną w miarę jedzenia. Na temat sukcesów i zmian, jakie zaszły w polskiej koszykówce "Wprost" porozmawiał z Radosławem Piesiewiczem, prezesem Polskiego Związku Koszykówki.

Ostatni czas jest bardzo dobry dla polskiej koszykówki. W 2019 roku Biało-Czerwoni zakwalifikowali się do Mistrzostw Świata. Była to ich pierwsza duża impreza od Igrzysk Olimpijskich w Moskwie w 1980 roku. Niestety w ćwierćfinale nasi reprezentanci ulegli Hiszpanii i zakończyli ten turniej na ósmym miejscu.

Tegoroczny EuroBasket był jeszcze lepszy w wykonaniu naszych koszykarzy. Biało-Czerwoni przebojem wdarli się do półfinału rozgrywek, pewnie pokonując broniącą tego tytułu Słowenię w ćwierćfinale. Dzięki temu po raz pierwszy od 51 lat nasza koszykarska reprezentacja zagrała o medale mistrzostw Europy. Niestety nie udało się go zdobyć, ale Biało-Czerwoni mogli wracać do domu z podniesionymi głowami.

Nie dałoby się osiągnąć takich wyników, gdyby nie zmiany wewnątrz Polskiej Ligi Koszykówki i w Polskim Związku Koszykówki. Jest jedna osoba, która łączy oba te dwa byty ze sobą. Jest to Radosław Piesiewicz, czyli prezes Polskiego Związku Koszykówki, który wcześniej pracował także jako prezes PLK.

Norbert Amlicki "Wprost": Czy interesuje się pan sportem i w przeszłości go uprawiał? Jeśli tak, to jakie dyscypliny były Pana ulubionymi?

Radosław Piesiewicz, prezes Polskiego Związku Koszykówki: Myślę, że tak jak każdy młody człowiek, który interesuje się sportem i kocha sport, grałem w piłkę nożną – trenowałem ją dosyć długo. Później zainteresowałem się koszykówką. Pamiętam lata 90., kiedy Chicago Bulls brylowało i razem z rówieśnikami oglądaliśmy te mecze, interesowaliśmy się tym, a wychodząc pograć na podwórko, chcieliśmy być Michaelem Jordanem i Scottie Pippenem. Grałem również w piłkę ręczną.

Ja należałem do tej grupy chłopaków, którzy uprawiali sport, więc był ze mną przez całe życie.

Później, jak już nie uprawiałem sportu, to jeździłem na mecze piłkarskie, oglądałem i śledziłem. Koszykówkę tez dosyć mocno, jak i siatkówkę. Generalnie interesuję się wszystkimi dyscyplinami sportu. W każdym sporcie, w którym występuje reprezentacja Polski, to serce mocniej mi bije. Bardzo mocno przeżywam, kibicuje naszym sportowcom, ale koszykarzom najbardziej, bo to jest dyscyplina, którą od 4 lat zarządzam, jeżeli chodzi o Polski Związek Koszykówki, a jeśli chodzi o Polską Ligę Koszykówki, to nią zajmuję się prawie 5 lat.

Pana praca również polega na współpracy, np. z samorządami. Jak ona się wam układa?

Cały czas współpracujemy przy okazji meczów reprezentacji, Suzuki Superpucharu Polski, czy Pucharu Polski. Jesteśmy z samorządami bardzo blisko i współpracujemy na wielu płaszczyznach.

Czy widać przeskok w waszej współpracy?

Na początku było ciężko lokować duże imprezy w Polsce, bo koszykówka – najdelikatniej mówiąc – nie była najbardziej popularna w naszym kraju. Trzeba było popracować, by ta popularność i chęć kibiców do przychodzenia na halę, ale i również do przed telewizory wróciła. No i to się udało. Dziś jest dużo łatwiej rozmawiać z samorządami, miastami czy województwami nt. finansowania i pokazywania się samorządów w kontekście koszykówki.

Tylko przypomnę, że na mistrzostwach świata w 2019 roku polska występowała z logotypem woj. lubelskiego na spodenkach. To była niekonwencjonalna, pierwszy raz nawiązana współpraca polskiego związku sportowego z samorządem. Trzeba wchodzić w niekonwencjonalne rozwiązania, szukać ich, bo mają szansę się sprawdzić.

Źródło: WPROST.pl