Wypadek, który wstrząsnął całą Polską. Wielcy mistrzowie olimpijscy zginęli

Wypadek, który wstrząsnął całą Polską. Wielcy mistrzowie olimpijscy zginęli

Miejsce tragicznego wypadku mistrzów
Miejsce tragicznego wypadku mistrzów Źródło:PAP / Jerzy Undro
„Złote momenty polskiego olimpizmu” to cykl, w którym przybliżamy największe sukcesy Polski na igrzyskach olimpijskich. Tym razem o duecie przyjaciół, dwóch wielkich mistrzach, Władysławie Komarze i Tadeuszu Ślusarskim, którzy niestety zginęli tragicznie.

Mistrzem olimpijskim pierwszy z wymienionej dwójki został Władysław Komar. W 1972 roku na igrzyskach w Monachium pchnął kulę na odległość 21,18 metra. George Woods, ostatecznie amerykański wicemistrz IO 1972, był gorszy zaledwie o jeden centymetr!

Władysław Komar – mistrz olimpijski ze smykałką do aktorstwa

Pochodzący z Kowna (rocznik 1940) Komar karierę sportową rozpoczął od pięściarstwa, w którym całkiem nieźle sobie radził. Skończyło się nawet na powołaniu do młodzieżowej reprezentacji Polski, ale ostatecznie mający 196 cm wzrostu sportowiec postanowił zamienić ring na koło dla miotaczy kulą. Legenda głosi, że wystarczyła jedna porażka przez nokaut. Po drodze Komar został jeszcze rekordzistą kraju w dziesięcioboju, trenował rugby. Co tu kryć, to był wielki talent poparty jeszcze większą dawką pracy.

Komar trzykrotnie startował na igrzyskach. Sukces osiągnął za trzecim podejściem. W olimpijskim finale pokazał próbkę swoich aktorskich umiejętności. Na rozgrzewce Polak pojawił się z lżejszą niż regulaminowe kulą. Kilka razy osiągnął takie odległości, że rywale przecierali oczy ze zdumienia. Przed finałem nabrali wystarczającego respektu, a Komar ponownie, już czysto sportowo, ograł resztę stawki.

Co ciekawe, po zakończeniu kariery sportowej mistrz olimpijski zabrał się za aktorskie występy. Lista epizodów jest całkiem pokaźna, nieco młodsi kibice mogą wspominać Komara choćby z roli „Uszatego”, współwięźnia Jerzego Kilera w znanej komedii Juliusza Machulskiego z końcówki lat 90. XX wieku.

Tadeusz Ślusarski – cichy i skromny, w cieniu Kozakiewicza

Kiedy Komar kończył karierę, sukcesy zaczął osiągać Tadeusz Ślusarski. Mowa o tych olimpijskich, bo cztery lata po złocie kulomiota, na igrzyskach w Montrealu (1976) mistrzem został polski tyczkarz. Nie Władysław Kozakiewicz, jeden z faworytów, który odniósł w trakcie konkursu nieszczęśliwą kontuzję, a właśnie Ślusarski. Skromny zawodnik z Żar (województwo lubuskie), który zaliczył trzy próby, kolejno na: 5,20, 5,40 i 5,50 m. Nie udało się dopiero na 5,55, ale to nie odebrało złota Ślusarskiemu.

Cztery lata później, podczas IO 1980 w Moskwie, górą był Kozakiewicz. Słynny gest wykonany przez tyczkarza okrążył świat. Mało kto pamięta, że Ślusarski był wówczas srebrnym medalistą. Piękne to były czasy polskiej tyczki, a wysokość 5,65 m – dużo lepsza niż złota cztery lata wcześniej – dała dwukrotnemu halowemu mistrzowi Europy, miano olimpijskiego multimedalisty.

Feralnego dnia, 17 sierpnia 1998 roku, Ślusarski kierował samochodem. Jechali razem z Komarem i Krzysztofem Świostkiem, również sportowcem. Do przejechania było ponad 600 km z Międzyzdrojów, wracali akurat z biegu o Bursztynowy Puchar Miasta, organizowanym… ku pamięci Eugeniusza Pietrasika.

Tragiczny wypadek i śmierć mistrzów olimpijskich

W drugim aucie, bo doszło do śmiertelnego zderzenia, jechał Jarosław Marzec, również lekkoatleta. Tragiczny wypadek przeżył tylko Świostek. Jak relacjonował, miał wyjątkowo zapięte pasy, co uratowało mu życie. Czołowe zderzenie miało jednak taką moc, że pasy połamały mu żebra. Zdołał jednak wyciągnąć z samochodu Ślusarskiego i Komara. Niestety, mistrzów nie udało się uratować.

twitter

Po latach nadal są różne relacje dotyczące tego, co tak naprawdę stało się w Przybiernowie (województwo zachodniopomorskie), na feralnym odcinku trasy, gdzie doszło do zderzenia. Początkowo winą za wypadek obarczono kierującego drugim autem Marca. Co więcej, nie podawano nawet nazwiska kierowcy, niemal wydając wyrok bez dokładnej analizy zdarzeń.

Prędkość i siła uderzenia sprawiły, że przy zderzeniu, nie można było uniknąć tej tragedii. Uczestnicy znaleźli się w nieodpowiednim miejscu i nieodpowiedniej chwili. Fatalny w skutkach wypadek wstrząsnął całym krajem, zginęły w końcu wielkie postaci. Na miejscu wypadku błyskawicznie pojawiły się znicze i kwiaty. Dzisiaj stoi tam pomnik, dokładnie tam, gdzie przyjaciele Komar i Ślusarski zakończyli swoją życiową podróż.

twitter

XXXIII Letnie Igrzyska Olimpijskie w Paryżu już od 26 lipca

Stolica Francji już dwukrotnie była gospodarzem letnich IO w historii olimpizmu. Paryż gościł najważniejszą sportową imprezę jednak bardzo dawno, w 1900 oraz 1924 roku. Międzynarodowy Komitet Olimpijski zdecydował, że równo sto lat po ostatniej wyżycie na paryskiej ziemi, ponownie to serce Francji będzie główną areną zmagań letnich igrzysk.

Hasem IO 2024 jest: „Igrzyska szeroko otwarte”. Od środy 24 lipca (ceremonia otwarcia 26.07) do niedzieli 11 sierpnia zostanie rozegranych łącznie aż 329 konkurencji w 32 sportach. Udział w olimpijskiej rywalizacji weźmie łącznie ponad 10 tysięcy sportowczyń i sportowców. Co ciekawe, w Paryżu dojdzie do pełnego równouprawniania, dokładnie po 50 procent uczestniczek i uczestników na igrzyskach.

Reprezentacja Polski na ostatnich olimpijskich zmaganiach, podczas IO 2020 w Tokio (rozegrane w 2021 roku ze względu na pandemię COVID-19), zdobyła łącznie 14 medali. Złożyły się na to cztery złote oraz po pięć srebrnych i brązowych krążków. W stolicy Japonii przed trzema laty wystąpiło łącznie 211 polskich reprezentantek i reprezentantów.

Czytaj też:
Tomasz Majewski i jego dwa złote triumfy na igrzyskach. Upamiętnił wielkiego mistrza
Czytaj też:
Robert Korzeniowski, czterokrotnie złoty Polak na igrzyskach. Jedyny taki w historii!