Mocne słowa Vladana Kovacevicia. Golkiper Rakowa Częstochowa ma się z czego tłumaczyć

Mocne słowa Vladana Kovacevicia. Golkiper Rakowa Częstochowa ma się z czego tłumaczyć

Vladan Kovacević
Vladan Kovacević Źródło:Newspix.pl / Jakub Gruca/Fokusmedia
Vladan Kovacević uważany jest za winnego porażki w dwumeczu Raków Częstochowa – FC Kopenhaga. Bramkarz drużyny mistrza Polski w jednoznaczny sposób skomentował to, w jaki sposób jego zespół odpadł z kwalifikacji do fazy grupowej Ligi Mistrzów.

Wiadomo już, że na kolejne występy polskiego klubu w Lidze Mistrzów trzeba będzie poczekać przynajmniej rok. Raków Częstochowa mógł być trzecim zespołem z naszego kraju, który dokonał tej sztuki – po Legii Warszawa i Widzewie Łódź – ale ostatecznie lepsza okazała się FC Kopenhaga. Medaliki zostały wyeliminowane po dwóch golach, przy których jeden z zawodników mógł zachować się zdecydowanie lepiej.

Vladan Kovacević nie pomógł w dwumeczu Raków Częstochowa – FC Kopenhaga

W pierwszym spotkaniu padł wynik 1:0 dla przyjezdnych z Danii, a bramka padła wówczas w dość kuriozalny sposób. Polskim kibicom mógł się przypomnieć mecz Biało-Czerwonych ze Słowacją na Euro 2020. Tym razem zawodnik Lwów również zaatakował z lewej strony, chciał dograć do jednego z kolegów, ale piłka odbiła się od Bogdana Racovitana i wpadła przy bliższym słupku, którego nie upilnował Vladan Kovacević.

Z kolei w rewanżu padł remis, ale honorowe trafienie Łukasza Zwolińskiego zobaczyliśmy dopiero w końcówce spotkania. Wcześniej natomiast bośniacki golkiper został zupełnie zaskoczony przez Denisa Vavrę, który zdobył bramkę po uderzeniu z dalekiego dystansu. Gwiazdor Rakowa mógł w tej sytuacji zachować się lepiej, ponieważ spodziewał się dośrodkowania, a nie strzału.

twitter

Mocne słowa Vladana Kovacevicia

Po meczu rozmawiał on z Kanałem Sportowym i w jednoznaczny sposób skomentował to, co się stało. – Zrobiłem krok do przodu, rywal był daleko. Nie było nikogo do dośrodkowania. Przeciwnik mnie zaskoczył. No, ch****o padła ta bramka, co ja wam mogę więcej powiedzieć? – mówił ewidentnie przybity. Eksperci piłkarscy w swoich analizach zgodnie stwierdzili, że to właśnie błędy bramkarza sprawiły, iż Medaliki nie awansowały do fazy grupowej Ligi Mistrzów.

– Nie umiem powiedzieć, czego nam brakowało. Myślę, że pierwszy raz w życiu dostałem takie dwie bramki, jak w tym dwumeczu. Szkoda, iż w pierwszym starciu nie było remisu... – dodawał. Jego zdaniem jednak, jeśli chodzi o samą grę, to Raków Częstochowa prezentował się lepiej. Według Bośniaka FC Kopenhaga awansowała, choć była gorszą drużyną. – Ale wszystko mogę zrzucić tylko na siebie. Taka jest piłka – podsumował.

Czytaj też:
Oficjalnie: Kamil Glik ma nowy klub! Wielki powrót do Polski
Czytaj też:
„Martwiłbym się, gdybym był kibicem FC Kopenhagi. To czyni Raków Częstochowa groźnym”

Opracował:
Źródło: Kanał Sportowy